piątek, 2 grudnia 2016

Lecco – baza wypadowa do zwiedzania Como i praktyczne informacje



Wybór miejsca do stacjonowania nad Jeziorem Como nie jest prosty. Jest to dość drogi region Włoch, więc znalezienie noclegu w rozsądnej cenie graniczy z cudem. Marzyło mi się uczynienie Varenny bazą wypadową, ale niestety nie znalazłam niczego, co by mnie nie zrujnowało. Szybko też zrezygnowałam z szukania hotelu, bo ceny pokojów jednoosobowych przyprawiały o zawrót głowy. Po raz kolejny skorzystałam więc z airbnb i znowu się nie zawiodłam.

Za 30% tego, co chcieli w hotelu, miałam duży, ładny pokój z widokiem na Lecco, u studentki z Polski. Z pobytu i spotkania z K. jestem bardzo zadowolona. Dodatkowo Lecco okazało się świetną miejscówką na wypady po okolicy.


środa, 23 listopada 2016

„Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata” Kacper Godycki-Ćwirko



„Ta książka jest jak wirus, którym każdy chciałby się zarazić”

Inspiruje, porywa, skłania do myślenia. Bawi, wzrusza, zachwyca. Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata – kto ma odwagę, by zrobić coś takiego? To o czym Cejrowski od dawna mówi, dokonał Kacper Godycki-Ćwirko, pracownik korpo, który pewnego dnia powiedział „dość”, spakował plecak i wyruszył w świat.


Ile odwagi trzeba mieć, by zostawić wszystko?

niedziela, 13 listopada 2016

Jezioro Como w 2 dni – co zobaczyć?



Dziś mam dla Was 2-dniową propozycję zwiedzania Jeziora Como. Miejsce jest tak piękne i magiczne, że można by i tydzień spędzić, zjeżdżając je dookoła, ale czasami mamy tylko weekend, by coś zobaczyć, posmakować. I to jest właśnie taka opcja. 2 cudowne dni na chłonięcie niepowtarzalnego klimatu Jeziora Como.

To co zobaczyć?
Varenna


Po raz pierwszy Varenne ujrzałam na chwilę po wschodzie słońca. Przybyłam porannym pociągiem z Lecco, mojej przystani nad Jeziorem Como, i wyruszyłam na pierwsze rozpoznanie. Zaskoczył mnie spokój i powolne budzenie się do życia. Spacerowałam promenadą i podziwiałam niewymowne piękno. Tylko ja i rybacy. Dzień dopiero się zaczynał, a ja już zakochałam się natychmiast, na zawsze. Varenna oślepiła mnie swoim blaskiem i zostawiła ślad w moim sercu na zawsze. Jeśli gdzieś jest idealnie, to właśnie tam. Więcej w poście: Varenna – moje miejsce nad Jeziorem Como.

sobota, 5 listopada 2016

Trynidad, Kuba – miejsce, w którym zatrzymał się czas



Trynidad to najpiękniejsze miasteczko na Kubie. Kolorowe, trochę senne i leniwe, zachwyca brukowanymi drogami i kolonialnym klimatem. Cała jego historyczna część to miejsce, w którym powinno się nakręcić jakiś film. Taki z dorożkami, jeźdźcami na koniach i wielką miłością w tle. Tu nie trzeba nawet niczego zmieniać. Jest tak wyjątkowo i pięknie, że nogi same niosą. 

Postanawiam zajrzeć w każdy kąt. Nieznośny upał zwalczam orzeźwiającym drinkiem canchanhara (rum, miód, woda, lód i cytryna), który można wypić w knajpie o tej samej nazwie. Obiecuję, że nietypowy smak wynagrodzi Wam oczekiwanie w możliwej kolejce.

poniedziałek, 31 października 2016

Bellagio – perła Jeziora Como? Co zobaczyć? Gdzie zjeść?



Uznawane za najpiękniejsze miasteczko nad Jeziorem Como, Bellagio jest bardzo turystycznym miejscem. Trudno tu w spokoju pospacerować, złapać chwilę wytchnienia. Atmosfera jest duszna, klimat gdzieś umyka. Podczas gdy Varenna jest bardziej mieszczańska, w Bellagio czuć splendor i luksus. Widać, że to miejsce upodobali sobie arystokraci i celebryci, są luksusowe wille i ... wygórowane nawet jak na ten region ceny. 


Niegdysiejsza osada rybacka, przekształcona w XIX wieku w ekskluzywny kurort, nazywana jest dziś perłą Jeziora Como. Ale czy słusznie?

niedziela, 23 października 2016

Najpiękniejsze miejsce nad Jeziorem Como: Villa del Balbianello



Miejsce jak ze snu. Gdy postawiłam stopę w ogrodach Villi Balbianello nie mogłam uwierzyć, że naprawdę tu jestem. Najpierw oszołomiona biegałam z aparatem, robiąc setki zdjęć, fotografując wszystko, co tylko zobaczyłam. Potem zatrzymałam się i zaczęłam szukać miejsca z dala od turystów, gdzie mogłabym zjeść drugie śniadanie i w spokoju popatrzeć na jezioro, mieniące się w promieniach słońca. I tak znalazłam moją ławeczkę. Wiecie...


Właśnie tak wyobrażam sobie raj. Są drzewa, jest woda, góry i piękna posiadłość, położona na uboczu. Tak bym to ja mogła decydować, kiedy chcę powitać świat, a nie odwrót. Wsiadałabym na motorówkę i płynęła na kawę do Varenny albo na obiad do Bellagio. Ale na koniec dnia zawsze miałabym tę ławeczkę, książkę, lampkę wina i może jeszcze kogoś, kto dzieliłby ze mną radość z bycia tu i teraz.

Przecież żyje się i tak, niezależnie od wszystkiego. Według mnie chodzi o to, żeby mnóstwo ważnych, bardzo istotnych rzeczy, które każdego z nas stale otaczają, umieć przemyśleć, przeżyć, zdobyć” Tove Jansson

sobota, 8 października 2016

Moje miejsce nad Jeziorem Como: Varenna



„Wcale nie jest za późno, by szukać świata ze snów"
Stowarzyszenie umarłych poetów

Mój świat ze snów znalazłam nad Jeziorem Como. Objawił mi się w pięknym słowie Varenna, omamił klimatem, ciszą, dał chwile ukojenia i na dobre został ze mną. 


Tutaj wszystko mi ze sobą grało. Krajobraz i moje odczucia dogadały się idealnie, a lampka wina wypita nieśpiesznie w knajpce z widokiem utwierdziła w przekonaniu, że Włochy to moja bajka, że chcę tu wracać każdego roku i że będę italianofilką na wieki. To było jednak wieczorem, gdy wróciłam z językiem na wierzchu po całym dniu zwiedzania.

niedziela, 25 września 2016

Weekend nad Jeziorem Como – pierwsze wrażenia



„Dano ci życie, które jest tylko opowieścią. Ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni" M. Hłasko

Jeden z minionych weekendów września spędziłam w moich ukochanych Włoszech. Tym razem było całkiem inaczej niż dotąd. W podróż wybrałam się sama. Do walizki spakowałam nie tylko marzenia i nadzieje, ale też trochę strachu. O tym, jakie emocje mi towarzyszyły na pewno jeszcze napiszę, było to w końcu moje pierwsze takie doświadczenie, więc zapamiętam je na długo.

Włochy to nieskończona opowieść. Tu zawsze czuję się kompletna. Wszystkie elementy idealnie do siebie pasują, lepiej się oddycha i snuje plany. Mój tegoroczny przystanek to coś zupełnie innego niż dotąd widziałam. Północ Włoch do Południa ma się jak Paryż do Rzymu, jak coś dopieszczonego do chaosu i zamętu. Jezioro Como to jednak nadal bajka i to w najlepszym wydaniu. Bo włoskim. Zapraszam na garść wspomnień.


niedziela, 11 września 2016

Zamieszkaj pod skałą: Setenil de las Bodegas



Wyjazd do Andaluzji bez zobaczenia choć kilku pueblos blancos nie byłby pełny. Tylko jak tu wybrać które zobaczyć? Kryterium miałam proste: zależało mi na tym, by charakterystyczne białe domki położone były w niezwykłych okolicznościach. Poszukiwania zakończyły się, gdy zobaczyłam zdjęcie Setenil de las Bodegas, miasteczka umiejscowionego częściowo pod ważącymi miliony ton skałami. Od pierwszej chwili wiedziałam, że muszę zobaczyć tak niezwykłe miejsce.

wtorek, 30 sierpnia 2016

Pomysł na weekendowy wypad: Miśnia



Miśnia to niewielkie miasteczko, położone w Saksonii, ok. 25 km od Drezna. Jest tu co zobaczyć, gdzie pospacerować i napić się dobrej kawy, co czyni to miejsce idealnym na kilkugodzinną wycieczkę. Wizytę w stolicy porcelany warto połączyć ze zwiedzaniem któregoś z licznych saksońskich zamków lub degustację w pobliskich winnicach. 


Po zaparkowaniu auta w centrum handlowym wyruszamy na spacer po starówce. Pierwsze, co mi przychodzi na myśl to jak tu wszędzie czysto i zadbanie! Miasto jest urocze, a te nieliczne zabytki, które ma, są naprawdę warte zobaczenia. Z murów obronnych spoglądamy na miasto, przedzielone rzeką Łabą. Widok całkiem ładny, choć nie jest to mój faworyt.

niedziela, 28 sierpnia 2016

„Siedem razy świat” Aleksandra i Jacek Pawliccy, czyli drugie spotkanie ze Światoholikami



Gdzieś na wiosnę, po powrocie z Kuby, szukałam książki, która przeniosłaby mnie gdzieś daleko i zaciekawiła nowymi miejscami. Tak trafiłam na „Światoholików” małżeństwa Pawlickich, publikację, którą zachwalałam tutaj. Gdy tylko usłyszałam, że wydano ich nową książkę, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. 

Wiecie jak to jest – 26 dni urlopu to za mało dla zapaleńca takiego jak ja. Teraz jestem już po dwóch długich wyjazdach i z niecierpliwością odliczam dni do krótkiego wypadu we wrześniu do Włoch. W międzyczasie jednak staram się rozwijać moją podróżniczą pasję poprzez czytanie relacji innych. Wspaniale jest oddawać się lekturze blogów podróżniczych, jeszcze lepiej sięgnąć po inspirującą, rozwijającą lekturę. „Siedem razy świat” to książka, która nie tylko zaspokoiła mój głód wiedzy o świecie, ale też pozwoliła całkowicie oderwać się od rzeczywistości i przenieść daleko od miejsca zamieszkania.

Tym razem swoją opowieść Pawliccy budują wokół 7 słów kluczy: tatuaż, dżungla, sierociniec, plaża, ryby, szaman i przemiana. Jest spełnienie amerykańskiego snu na Hawajach, lekcja pokory w Japonii, odrodzenie się na nowo za pomocą maoryskiego tatuażu w Nowej Zelandii, przeistoczenie w geishe, podążanie tropem goryli w Ugandzie, odwiedziny u szamana w Kostaryce. Do tego masa ciekawostek, stawianie pytań i poszukiwanie na nie odpowiedzi, a także niesamowita pokora. Jak pisze Pani Aleksandra: Jesteśmy tolerowani, ale nie możemy być nachalni. To nie nasz świat. Mamy prawo go podejrzeć, ale nie rozpraszać nieposkromiona ciekawością”. Świadoma turystyka to także temat, który często poruszają blogerzy. Pamiętajmy, że nasza zachodnie wartości niekoniecznie sprawdzą się w innych miejscach na Ziemi, a wręcz mogą zniszczyć ich unikalną kulturę.

„Siedem razy świat” to lektura, która poszerza światopogląd, fascynuje i naprawdę trudno się od niej oderwać. Do tego przepiękne fotografie, które nie tylko dopełniają opowieści, ale też same w sobie są historią.

sobota, 20 sierpnia 2016

Przylądek Św. Wincentego – na krańcu Europy



Algarve to nie tylko zapierające dech plaże i senne rybackie miasteczka, ale też jedno z najważniejszych miejsc na mapie Europy. To tu, 6 km od Sagres, leży najbardziej na południowy-zachód wysunięty punkt Starego Kontynetu – Przylądek Św. Wincentego, w średniowieczu uznawany za kraniec świata, w czasach przedchrześcijańskich za Święty Przylądek – ostatnie miejsce, z którego można obserwować zachodzące słońce.


Na krańcu europejskiego świata po prostu musiałam się znaleźć. Wyobrażałam sobie uczucia, jakie będą mi towarzyszyć podczas patrzenia w bezkres oceanu, fale odbijające się o klify, ten wiatr we włosach i portugalskie słońce na twarzy. Czułam się podekscytowana. 

niedziela, 7 sierpnia 2016

Ponta da Piedade – naturalny cud Algarve



Najjaśniejszym punktem wycieczki po Algarve była godzinna wyprawa łódką na Ponta da Piedade, grupę malowniczych formacji skalnych, ukształtowanych przez fale Atlantyku. Wysokie na 20 metrów, mieniące się w słońcu klify, to jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie. Nie można spędzać wakacji na portugalskim wybrzeżu i w końcu tu nie trafić. A jeśli jakimś cudem Wam się to udało, to macie dobry powód, by wrócić.


Na terenie mariny w Lagos wiele firm oferuje wycieczkę na Ponta da Piedade, cena wszędzie ta sama: 10 euro za godzinę. Oferta niczym się nie różni, wybieramy więc pana, który ma lepsze gadane – człowieka z łabędziem na głowie. Zapamiętajcie ten szczegół, pilotem w „łabędziej” firmie jest bowiem jedyna kobieta w tym biznesie – Patricia. Świetna babka, która opowiedziała nam mnóstwo ciekawostek o klifach i Algarve. Smutno było mi, gdy patrzyłam na przepływające obok łódki, w których piloci słowem się nie odzywali. Nasza wycieczka dzięki Patricii nabrała nowego wymiaru.

niedziela, 31 lipca 2016

Wakacyjny wynajem auta na kartę debetową - poradnik i porównanie z kartą kredytową



Hura, kupiliście bilety na wakacje, zaczynacie obmyślać plan i ciach – okazuje się, że z komunikacją publiczną słabo albo trzeba by długo czekać/rezygnować z miejsc, które od zawsze chcieliście zobaczyć. Jedyną sensową opcją wydaje się wypożyczenie auta. Wy jednak nie macie karty kredytowej... Patrzycie na swoją debetówkę i zastanawiacie się, czy się da. Odpowiem Wam od razu: tak, ale...

Z wynajmem auta na kartę debetową jest jak z robieniem zakupów w Almie. Za taki sam produkt musimy zapłacić więcej. Jeśli więc macie możliwość załatwienia karty kredytowej przed wyjazdem, zróbcie to, a sporo zaoszczędzicie.

Co jeśli jednak bank odmówi wydania karty kredytowej, bo np. macie już jakiś duży kredyt na głowie (np. hipoteczny)? Nic straconego! 

Jedną z solidnych wypożyczalni samochodowych, która pomaga ludziom z debetówką jest Indigo Car Hire. Pierwszą rzeczą, jaką musicie zrobić, to sprawdzić, czy Wasza karta jest wypukła i nie jest Visą Electron, Maestro i nie zawiera sformułowania „electronic use only”. Następnie piszemy maila ze szczegółami wynajmu do Działu Obsługi Klienta. Pracownicy Indigo szybko odpisują i cała transakcja odbywa się bezproblemowo :)

niedziela, 24 lipca 2016

Plaże Algarve – subiektywny przegląd i ranking TOP 5



Plaże Algarve zaliczane są do najpiękniejszych w Europie. Praia da Marinha i Dona Ana regularnie znajdują miejsce w rankingach i ściągają miłośników plażowania z całego świata. Co takiego ma w sobie portugalskie wybrzeże, że wielu tak chętnie tam wraca? Może chodzi o fale Oceanu Atlantyckiego, malownicze klify, przecinające niewielkie zatoczki, kryształowo czystą wodę? Jeśli dodamy do tego gościnność mieszkańców, urocze, portowe miasteczka i rewelacyjne ceny, to okaże się, że mamy do czynienia z czymś w rodzaju europejskiej krainy szczęścia. Na Algarve bowiem i miłośnik zwiedzania będzie usatysfakcjonowany, i lubujący się w plażowaniu wczasowicz, który chętnie będzie odkrywał nowe miejsca, w których można rozłożyć ręcznik i wygrzać się na słonku. Jeśli na czas pobytu wypożyczycie auto, macie wakacje idealne.

Zatem gdzie się udać, by wypocząć i nie spotkać tłumów jak nad Bałtykiem?

5. Dona Ana, Lagos


Do Lagos każdy w końcu trafić musi, stąd można popłynąć bowiem zobaczyć Ponta Piedade. Także samo miasto jest fajne. Owszem, ludzi jest sporo, ale są jacyś mniej wkurzający niż w Albufeirze. Poza tym samo miasto jest bardzo atrakcyjne, pod względem zwiedzania, lokalizacji i masy fajnych knajp. Lagos posiada także kilka plaż, każdy więc znajdzie coś dla siebie. Czy to długa Meia Praia, czy kameralna Porto do Mos, czy najbardziej znana – Dona Ana. Tej ostatniej nie wypada nie zobaczyć. Chociaż piasek nie jest tak miękki jak np. w Alvor, to leżenie czy pływanie wśród malowniczych formacji skalnych ma swój niepowtarzalny urok.

niedziela, 17 lipca 2016

Algarve – co warto zobaczyć w tydzień? Gdzie zjeść?



Algarve to kraina złocistych plaż, poprzecinanych klifami, romantycznych portowych miasteczek i małych przyrodniczych cudów, które stawiają ten region w Portugalii wśród najfajniejszych miejsc na beztroskie wakacje.

Przemierzając drogi Algarve, co chwila można trafić na zjazdy na ustronne plaże, gdzie za towarzysza będziemy mieć mewy, a cienia bez problemu poszukamy wśród skał. Po zażyciu słonecznych kąpieli najlepiej wsiąść w auto i zwiedzić któreś z pobliskich miasteczek, stanąć na krańcu Europy i wędrować wśród bagien Rio Formosa. Algarve to jedno z tych miejsc, w których wypożyczenie auta wydaje się kluczowe, tylko tak bowiem możemy cieszyć się pełną swobodą i wakacyjnym luzem. 

Tydzień to wystarczający czas, by i wypocząć, i sporo zobaczyć. Wszystko zależy od Was. Ja ze swojej strony zamieszczam listę miejsc, które warto zdeptać lub chociaż liznąć. Będzie sztampowo i nie. Dziś miasteczka i przyroda. W następnym odcinku przegląd plaż. Zapraszam!

Carvoeiro


Miasteczko z pocztówek. Niewielkie, acz z klimatem i plażą z krystalicznie czystą wodą. Znajdziecie tu też kilka restauracji wartych grzechu i pyszne lody. Najtrudniej jednak w Carvoeiro przestać robić zdjęcia.

niedziela, 10 lipca 2016

Algarve w 8 dni i Andaluzja w 5 dni – plan podróży



Trochę mnie tu nie było. Pora jednak odkurzyć pajęczyny na blogu, otrzeć łzy po ostatnim dłuższym wyjeździe w tym roku, przyjąć zmiany, jakie przynosi życie i opracować plan działania. Na razie jednak o minionych już wakacjach, które były pod każdym względem wyjątkowe. 

Andaluzja ogromnie mi się spodobała - widziałem jej niewielki kawałek, bo ileż można zobaczyć w 5 dni, ale jestem zauroczona i chcę wrócić zobaczyć (i zjeść;) więcej. Algarve natomiast to fajne miejsce na wakacje. Idealnie tu pół dnia plażować i trochę zwiedzać. Miasteczka na wybrzeżu są klimatyczne, można wszamać dobrą rybkę, popływać łódką po niezwykłych formacjach skalnych, stanąć na najbardziej wysuniętym punkcie w Europie – Przylądku Św. Wincentego, a nawet zobaczyć fajny zamek. By jednak w pełni cieszyć się portugalskimi wakacjami niezbędne jest wypożyczenie samochodu. O tym wszystkim opowiem w poszczególnych postach, tymczasem zapraszam na plan podróży.

Dzień 1

Przylot do Malagi, wypożyczenie auta, przejazd do Rondy i zwiedzanie


poniedziałek, 13 czerwca 2016

„Szkice portugalskie” Renata Gorczyńska



Poznawanie Portugalii poprzez szeroko pojętą kulturę i urywki wspomnień. W swoich szkicach Renata Gorczyńska porywa nas w sentymentalną podróż do miejsc i historii, które trzeba poznać.

„Dlaczego tak mnie ciągnęło do Portugalii? Najprostsza odpowiedź brzmi: bo leży daleko. Kiedy stanęłam na litej skale Przylądka Świętego Wincentego, najbardziej na południowy zachód wysuniętego skrawka kontynentu, o mało nie zwiał mnie wiatr. Sześćdziesięciometrowe klify spadają tam do wiecznie wzburzonego Atlantyku. W miejscu tym, nazywanym „końcem świata”, podziwiałam odwagę portugalskich żeglarzy i odkrywców pokonujących tysiące mil morskich żywiołu budzącego moją nabożną bojaźń. Położona na południowo-zachodnich kresach Portugalia ma w sobie coś z egzotyki zamorskich krajów. Przejawia się to nie tylko w architekturze, ale i w języku. Portugalia, która kiedyś trzęsła światem, musiała się pogodzić, że czas jej potęgi minął. Jest teraz tym, czym była na początku swej egzystencji — niewielką krainą nadatlantycką z dodatkiem odległych wysp: Madery i Azorów. Ale jakże frapującą w swej odmienności”

Są chwile na łodzi w Aveiro, portugalskiej Wenecji, poszukiwania średniowiecza w Trancoso, które mnie absolutnie zafascynowało i umieściłam je na liście miejsc do zobaczenia, studencka Coimbra, wreszcie jest Lizbona, miasto, które coraz bardziej mnie pociąga. Można też poczytać o jednym z najważniejszych pisarzy – Jose Saramago i poecie Fernando Pessoi, którego pomnik stoi przed jedną z kawiarni w lizbońskiej dzielnicy Chiado.

Najciekawszy był jednak dla mnie szkic o najpiękniejszej księgarni świata, czyli Lello&Irmao z Porto. Dlaczego? Podobno jej niesamowite wnętrze zainspirowało J.K.Rowling do stworzenia Hogwartu. Patrząc na zdjęcia rzeczywiście jest to magiczne miejsce. Ale nie o tym Gorczyńska pisze. Swój tekst poświęca historii księgarni, o której rozmawia z jej dyrektorem generalnym Antero Bragą, który jest w branży już 50 lat! Jeśli traficie kiedyś do Porto, nie zapomnicie zajść do Lello&Irmao, dla mnie to punkt obowiązkowy!

„Szkice portugalskie” to krótkie, ale bardzo treściwe kartki z podróży po Portugalii. Warto je smakować po trochę, wracać i odkrywać na nowo. To książka, którą czyta się przez chwilę, ale zostaje w sercu czytelnika na długo. Idealna lektura na chwilę przed wakacjami, choć może będąc na miejscu czytanie sprawiłoby jeszcze więcej przyjemności?

niedziela, 5 czerwca 2016

Plaże na Kubie: Varadero i Cayo Santa Maria



Planując podróż na Kubę, a co ważniejsze pierwszą na Karaiby, wiedziałam, że 3-4 dni chcę przeznaczyć na plażowanie. Za wszelką cenę chciałam ominąć popularny kurort Varadero, znany z ilości turystów i braku lokalnego kolorytu. Decydując się jednak na przelot czarterem biura podróży o Varadero musiałam zahaczyć – tu przeleciałam i stąd też miałam powrót. Dlatego też zdecydowałam się jeden dzień wypoczynku spędzić właśnie tutaj. Czy było tak źle jak mówią?

Zdecydowanie nie! Na Varadero patrzę dziś trochę z sentymentem, bo plaża przypominała mi nadbałtycką i było to moje pierwsze spotkanie z oceanem, którego kolor do dziś śni mi się w nocy :))) Turystów było sporo, ale gwarantuję, że można było znaleźć też ciche miejsca. Przeszłam plażą cały pas wybrzeża, bardzo ładny odcinek jest w okolicach hotelu Iberostar Tainos, im dalej tym plaża jest coraz węższa i bardziej kamienista (kiepściutko koło hotelu Iberostar Varadero).


czwartek, 26 maja 2016

Kuba od kuchni, czyli co/gdzie zjeść i wypić



Jeśli jesteś turystą na Kubie i masz peso wymienialne, to dostęp do barów i restauracji stoi dla Ciebie otworem. Możesz do woli pić zimne mojito i zajadać specjały kubańskiej kuchni takie jak ropa vieja czy moros y cristianos. A jak Ci się znudzi, to w każdym hotelu serwowane są dania kuchni międzynarodowej takie jak pizza, sushi czy makarony. Przy czym tych ostatnich nie polecam, kubańscy kucharze zbytnio je rozgotowują i zdecydowanie nie jest to kulinarna uczta. Jeśli zaś zdecydujesz się na nocleg u kubańskiej rodziny, odkryjesz, że wołowinę jada się tylko od święta, bo życie krowy na Kubie jest chronione bardziej niż człowieka (za zabicie krowy grozi 20 lat więzienia, człowieka 15). Na śniadanie prawdopodobnie dostaniesz jajka i być może będziesz mieć szczęście zobaczyć książeczkę zaopatrzeniową (Libreta de Abastecimiento). To jaka jest kubańska kuchnia?

Prosta, ale aromatyczna i sycąca. Choć trudno trafić na naprawdę dobrze przyrządzone dania, to jedząc tradycyjny ryż z czarną fasolą (i czasami kurczakiem), można się najeść. Kuchnia kubańska jest mieszanką kuchni hiszpańskiej, afrykańskiej z wyraźnymi wpływami smaków sąsiednich wysp karaibskich. Kubańczycy do mistrzostwa opanowali sztukę zrobienia czegoś z niczego i choć jako turysta głodny chodzić nie będziesz, to warto wiedzieć, że przeciętna kubańska rodzina dysponuje budżetem o równowartości 15-20 euro, a ceny w sklepach do najtańszych nie należą. Trzeba więc kombinować.


poniedziałek, 23 maja 2016

„Samotność Portugalczyka” Iza Klementowska



Co kojarzy Ci się z Portugalią? Fado, saudade, złote plaże Algarve i żółty tramwaj w Lizbonie? Jeśli to są Twoje pierwsze myśli, to nie przejmuj się, ze mną było tak samo...

Po książkę Klementowskiej sięgnęłam, bo chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o kraju, do którego wybieram się niedługo na wakacje. Gdy będę na miejscu, skupię się na zwiedzaniu, przez chwilę poobserwuję otoczenie, by w kolejnej już zapłacić za kawę i ruszyć dalej. Dlatego zawsze przed wyjazdem staram się przeczytać jakiś reportaż o kierunku moich wojaży. Pamiętacie przygotowania do wyjazdu na Kubę? Portugalia nie może być gorsza!

Na publikację składa się zbiór 24 reportaży, odnoszących się do historii kraju, opowiadających ją na nowo poprzez rozmowy ze zwyczajnymi ludźmi. Klementowska obnaża prawdę o życiu we współczesnej Portugalii. Ogląda zdjęcia na targu Feira de Ladra w Lizbonie i szuka w nich pozostałości po ludziach. Pisze, że tylko tu może spotkać się tak wiele kultur i żyć w zgodzie. Odwołuje się do dyktatury Salazara, przypomina jej więźniów i ofiary, przywołuje 3 Marie, autorki ocenzurowanych „Nowych listów portugalskich”, a także takich wybitnych pisarzy jak Saramago czy Tavares. Wspomina o głęboko tkwiącej w portugalskiej duszy waśni z Hiszpanami, o objawieniach fatimskich i czasach kolonialnych. Porusza to, co składa się na dzisiejszego Portugalczyka, to kim jest i jakie są jego korzenie.

Reportaże są napisane wyważonym językiem, zastanawiają, ale i sprawiają dużą przyjemność w odbiorze. Niektóre czarują od pierwszego zdania, inne wymagają więcej skupienia i zaangażowania od czytelnika.

A czym jest tytułowa samotność Portugalczyka i jak się ma do niej ten cytat? Na to pytanie poszukajcie już odpowiedzi sami.

„Dlaczego my, Portugalczycy, wiecznie za czymś musimy tęsknić? Za światem innym niż Portugalia. Bo kimże my jesteśmy - wejściem do Europy czy jej ujściem? Czy stoimy plecami do Europy, a twarzą do reszty świata, czy odwrotnie?".