Wyjazd
do Andaluzji bez zobaczenia choć kilku pueblos blancos nie byłby pełny. Tylko
jak tu wybrać które zobaczyć? Kryterium miałam proste: zależało mi na tym, by charakterystyczne białe domki położone były w niezwykłych okolicznościach.
Poszukiwania zakończyły się, gdy zobaczyłam zdjęcie Setenil de las Bodegas,
miasteczka umiejscowionego częściowo pod ważącymi miliony ton skałami. Od
pierwszej chwili wiedziałam, że muszę zobaczyć tak niezwykłe miejsce.
Setenil
de las Bodegas położone jest kilkanaście kilometrów od Rondy i jest miejscem wyjątkowym
na mapie Andaluzji. Jego krajobraz jest tak spektakularny, że raz zobaczony
zostanie na zawsze zapamiętany.
Spacery
po Serenil to przeciskanie się przez wąskie, kręte uliczki, przechodzenie pod
skałami, wreszcie zimna sangria wypita w niezwykłych okolicznościach. Warto
również wdrapać się trochę wyżej by zobaczyć panoramę miasta. By poczuć klimat
i zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi wystarczą spokojnie 2 – 3 godzinki.
A
potem w drogę, do kolejnego pueblo blanco, położonego może nawet piękniej od
Setenil de las Bodegas. O jakim miasteczku mowa? Ci, którzy śledzą mnie na fb
pewnie już znają odpowiedź...
PRAKTYCZNE PORADY:
- auto zostawcie najlepiej tuż przy wjeździe do miasteczka, odległości są krótkie, a szkoda się denerwować jazdą po tej ciaśninie;
- najlepiej przybądźcie z samego rana, by uniknąć tłumów i na spokojnie pospacerować.
PS Mało mnie tu ostatnio. Kuba nieopisana, Hiszpania leży, a tu już Włochy się szykują. Niestety taki mam czas w życiu, że blogowanie musiało zejść na dalszy plan, mam nadzieję jednak, że wkrótce znajdę i na to czas. Dowaliłam sobie ostatnio masą zajęć i zmian, które wdrażam krok po kroku. Czasem trzeba podjąć trudny krok, by było lepiej...
Oj ta Andaluzja. Mam taki plan, a właściwie marzenie, aby przejeździć Hiszpanię wzdłuż i wszerz. Pytanie tylko czy to się uda. Niestety brak czasu przez różne obowiązki to już w sumie codzienność. Choć plus jest taki, że jest to raczej okresowe, a nie stałe. O, Włochy ? Ja też w końcu wybieram się na jakiś urlop, choć krótki to zawsze coś, ale dopiero w listopadzie i właśnie do Włoch :)
OdpowiedzUsuńMuszę tam wrócić, tyle miejsc nieobejrzanych... Genialnie to wygląda, ale chyba nie chciałabym tam mieszkać :)
OdpowiedzUsuńCudne miejsce! Inne niż wszystkie. :)
OdpowiedzUsuńchciałabym wejść do takiego domu w skale. ;)
Sarenia, muszę zapamiętać tę nazwę. Miejsce niezwykłe i bardzo malownicze. Piękny spacer nam zafundowałaś. Ci mieszkańcy jednak chyba żyją w ciągłym zagrożeniu, ciekawe, czy można się do tego przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Fenomenalne miejsce - spacer musiał być niesamowity.
OdpowiedzUsuńW życiu przychodzi taki okres, kiedy wszystko nie układa sie tak jak powinno. Ale myślę sobie - to zawsze czemuś służy. Tak musiało być, żeby w moim życiu rozpoczął sie jakiś nowy, lepszy etap. Czego i Tobie życzę :)
Dla mnie sama Ronda była już ekstremalnym przeżyciem, a tutaj widzę, że jest jeszcze większa dawka adrenaliny, za sprawą olbrzymich skał wiszących nad domami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wow, jak na zamieszkałej tafli księżyca! Nieziemsko! Kilka moich erasmusowych znajomych mieszka w Andaluzji, więc muszę ich w końcu odwiedzić :D
OdpowiedzUsuńAleż tam pięknie, Andaluzja jest na mojej liście jedną z pierwszych, koniecznie muszę tam kiedyś pojechać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń