Jeśli jesteś turystą na Kubie i masz peso
wymienialne, to dostęp do barów i restauracji stoi dla Ciebie otworem. Możesz
do woli pić zimne mojito i zajadać specjały kubańskiej kuchni takie jak ropa
vieja czy moros y cristianos. A jak Ci się znudzi, to w każdym hotelu serwowane
są dania kuchni międzynarodowej takie jak pizza, sushi czy makarony. Przy czym
tych ostatnich nie polecam, kubańscy kucharze zbytnio je rozgotowują i
zdecydowanie nie jest to kulinarna uczta. Jeśli zaś zdecydujesz się na nocleg u
kubańskiej rodziny, odkryjesz, że wołowinę jada się tylko od święta, bo życie
krowy na Kubie jest chronione bardziej niż człowieka (za zabicie krowy grozi 20
lat więzienia, człowieka 15). Na śniadanie prawdopodobnie dostaniesz jajka i
być może będziesz mieć szczęście zobaczyć książeczkę zaopatrzeniową (Libreta de
Abastecimiento). To jaka jest kubańska
kuchnia?
Prosta, ale aromatyczna i sycąca. Choć trudno
trafić na naprawdę dobrze przyrządzone dania, to jedząc tradycyjny ryż z czarną
fasolą (i czasami kurczakiem), można się najeść. Kuchnia kubańska jest
mieszanką kuchni hiszpańskiej, afrykańskiej z wyraźnymi wpływami smaków
sąsiednich wysp karaibskich. Kubańczycy do mistrzostwa opanowali sztukę
zrobienia czegoś z niczego i choć jako turysta głodny chodzić nie będziesz, to
warto wiedzieć, że przeciętna kubańska rodzina dysponuje budżetem o
równowartości 15-20 euro, a ceny w sklepach do najtańszych nie należą. Trzeba
więc kombinować.