niedziela, 25 września 2016

Weekend nad Jeziorem Como – pierwsze wrażenia



„Dano ci życie, które jest tylko opowieścią. Ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni" M. Hłasko

Jeden z minionych weekendów września spędziłam w moich ukochanych Włoszech. Tym razem było całkiem inaczej niż dotąd. W podróż wybrałam się sama. Do walizki spakowałam nie tylko marzenia i nadzieje, ale też trochę strachu. O tym, jakie emocje mi towarzyszyły na pewno jeszcze napiszę, było to w końcu moje pierwsze takie doświadczenie, więc zapamiętam je na długo.

Włochy to nieskończona opowieść. Tu zawsze czuję się kompletna. Wszystkie elementy idealnie do siebie pasują, lepiej się oddycha i snuje plany. Mój tegoroczny przystanek to coś zupełnie innego niż dotąd widziałam. Północ Włoch do Południa ma się jak Paryż do Rzymu, jak coś dopieszczonego do chaosu i zamętu. Jezioro Como to jednak nadal bajka i to w najlepszym wydaniu. Bo włoskim. Zapraszam na garść wspomnień.


Przez cały wyjazd nie opuszczało mnie wrażenie, że to wszystko tylko sen... Że przecież nigdzie nie może być aż tak pięknie, cudnie, idealnie! Że tu jest raj, że zostaję, nie wracam.

Góry, woda, wille, miasteczka. Krajobrazy jak z bajki. Wczesny ranek w Varennie. Tylko ja i rybacy na deptaku. Cisza, spokój, rozmyślania nad filiżanką cappuccino. Potem prom, wiat we włosach, słońce na twarzy i niewypowiedziany zachwyt. Nad doskonałym pięknem.


Magiczne chwile w Villi Balbinello. Tu pomyślałam, że tak musi przecież wyglądać raj. A mój na pewno. Potem skrzypek na tarasie kameliowym w Villi Carlotta, doskonała lasagna w Bellagio, i znowu Varenna. Spacer do zamku. Widoki, dobre zmęczenie, radość. Bieganie nad jeziorem w Lecco. Spacery po Menaggio. Znowu Varenna. Tu wracałam ciągle. To moje miejsce nad Jeziorem Como, a kolejne ulubione we Włoszech.



Zakochałam się. W ciszy i krajobrazach, ludziach i jedzeniu. W kompletności miejsca. Jeszcze tu wrócę. A Wam więcej opowiem następnym razem.

8 komentarzy:

  1. Masz rację. Czasami rzeczywistość jest tak piękna, że wydaje się być nieprawdopodobna.
    A miejsce, które pokazujesz jest tego najlepszym przykładem.
    Ja w planach mam podróż do Toskanii w marcu. Obawiam się tylko trochę o pogodę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieknie tam.Ja bylam w sierpniu w Toskanii. Zatrzymalismy sie na chwilke w Aronie nad jeziorem Maggiore i tesknie. Kiedys wrocre nad te wszystkie polnocno-wloskie jeziora, tylko nie wiem jeszcze kiedy.

    OdpowiedzUsuń
  3. We Włoszech jeszcze nie byłam, ale czuję, że jeśli się wybiorę to Hiszpania może mieć poważnego konkurenta w walce o moje serce ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie pięknie tam! Miło czyta się takie posty, tym bardziej, gdy za oknem zimno i ponuro. Czekam na dalszą część relacji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak pięknie!! Zakochałam się patrząc na zdjęcia i czytając opisy, a co dopiero widzieć to na żywo! Bajka! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać po zdjeciach i po opisie, że bardzo Ci sie tam spodobało... Można sie zakochać - to fakt. I zupełnie Ci się nie dziwię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miejsce, skąd wciąż mam żywe wspomnienia. Przepiękne krajobrazy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Za takimi widokami tęsknie. Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się tam wrócić. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń