wtorek, 28 kwietnia 2015

Pomysł na weekendowy wypad: Zamek Czocha



Niedaleko mojego miejsca urodzenia znajduje się piękny dolnośląski zamek – Czocha. Powstały w XIII wieku na rozkaz króla czeskiego Wacława II szczególnie ostatnio cieszy się dużą popularnością. Fani Harry’ego Pottera zapewne wiedzą już o co chodzi :)



Na Czosze od niedawna organizowane są turnusy dla młodych czarodziejów, w czasie których zgłębia się tajniki magii, uczy zielarstwa, gra w quidditcha, a wszystko to za niecałe 2500 zł za 10 dni pobytu. Cena zawiera wyżywienie i noclegi dla młodych czarodziejów. Trzeba przyznać, że właściciel zamku wiedział na czym zrobić interes. Mówi się też, że fani Harry’ego Pottera chcą wykupić to miejsce na własność. Jak podają brytyjskie media Czocha miałaby być nowym Hogwartem! Fani najsłynniejszego czarodzieja świata muszą zebrać jednak najpierw milion dolarów, a tymczasem pozostaje im udział w kolejnym zlocie :)






Zamek Czocha zwiedza się z przewodnikiem w cenie 15 zł  za osobę dorosłą (bilet ulgowy kosztuje 10 zł, a dzieci do 5 lat wchodzą za darmo). W holu głównym spotkaliśmy się z panią przewodniczką, która nawet nie sprawdziła naszych biletów. Było po 10-tej w niedzielę, a ludzi jak na lekarstwo. Oprócz nas - tylko dwie inne pary. I bardzo dobrze, bo nie lubię chodzić dużą grupą :) 

Zwiedzanie zaczyna się od sali rycerskiej, tu też wysłuchuje się historii zamku. Dalej są biblioteka, sala marmurowa (ze słynnym kominkiem, w którym zamurowano żywcem dziecko), tajne przejścia, zbrojownia i sypialnia z łożem z zapadnią. 





To z tym polskim zamkiem jest związanych bardzo dużo legend i to niekoniecznie wesołych. Mówi Wam coś nazwa studnia niewiernych żon? Joachim von Nostitz, jeden z właścicieli Czochy, powróciwszy do domu po rocznej nieobecności odkrył, że jego żona – piękna Ulrika, jest w ciąży. Gdy dziecko się urodziło zdradzony kochanek kazał zamurować je żywcem, a żonę wrzucił do studni. Podobno po dziś dzień słychać płacz dziecka i lament jego matki.



Inna legenda wiąże się z sypialnią Gütschowów z łożem z zapadnią. Młodziutka Anna wyszła za bogatego, acz starego właściciela zamku. W czasie nocy poślubnej nie potrafiła jednak ukryć swojego wstrętu, co widząc, rozczarowany małżonek, uruchomił dźwignię, znajdującą się obok łoża. Kobieta została wtrącona do lochu, a stamtąd prosto w nurt Kwisy. Ile prawdy w tych i wielu innych legendach, nie wie nikt. Jeśli ktoś jednak chciałby się przekonać, czy dźwignia nadal działa, może wynająć sypialnię za 1000 zł za noc ;) 



Z kolei nocleg w hotelu zamkowym w pokojach tematycznych (m.in. Harry Potter, podróżnik, rycerski, myśliwski) to koszt 340 zł za pokój 2-osobowy ze śniadaniem. Niby dużo, ale jakby przeliczyć na euro, to w Paryżu śpi się w mocno średnich warunkach, a tu można spędzić noc w najprawdziwszym zamku!







Na Zamku Czocha kręcono m.in. seriale „Wiedźmina”, „Tajemnice Twierdzy Szyfrów”, film „Gdzie jest generał”, a ostatnio nawet teledysk Sylwii Grzeszczak do piosenki „Księżniczka”.  


Niedaleko Czochy znajduje się także jeziorko, a zgłodniali z pewnością będą zachwyceni wizytą w restauracji Zielony Piec, w której podobno jest klimatycznie, a jedzonko przepyszne! Mam nadzieję to jeszcze kiedyś sprawdzić :)

Więcej legend, związanych z polskimi zamkami znajdziecie na tej stronie.

czwartek, 23 kwietnia 2015

Perła Ligurii: Portovenere, cz. II



Stoję na środku drogi z odchyloną w tył głową i gapię się w niebo. Tak łatwo można zapomnieć, jak cudowny jest świat.
  William Wharton "Al"

Ostatnio zwiedziliśmy przepiękny kamienny kościółek, spacerowaliśmy o urokliwym porcie i zatrzymaliśmy się na chwilę w grocie Byrona. Co dalej?


Portovenere to tak piękna miejscowość, że gdzie nie spojrzeć – tam warto iść. Bez planu i mapy (bo Portovenere w ogóle miało nie być) poszliśmy więc po prostu przed siebie.




Takimi uliczkami mogę chadzać bez końca :)




Po krótkiej wspinaczce dotarliśmy do zamku Diora, spod którego stóp rozcierały się piękne widoki na wybrzeże. Niestety niedane nam było zwiedzić to miejsce z powodu wesela, jakie miało się odbyć tego dnia. Wyobrażacie sobie? Ślub i wesele w takim miejscu? Magia!







Zamek zbudowano w XII wieku na skale dla potężnej rodziny Doriów. Jest uznawany za arcydzieło genueńskiej architektury militarnej i stanowi jedną z największych atrakcji Portovenere.







W pobliżu zamku znajduje się też Kościół Św. Wawrzyńca, w którym każdego roku 17 sierpnia odbywa się święto Białej Madonny, patronki Portovenere.





Kościół również zbudowano w XII wieku.

Co jeszcze? Oczywiście pięknie zachowana brama miejska, która jest wstępem do kolorowych uliczek miasteczka.








Portovenere to takie miejsce, dla którego strasznie łatwo stracić głowę. Turyści są, ale jest ich o wiele mniej niż w Portofino czy na szlakach Cinque Terre. 
Jest spokój, mili, uśmiechnięci ludzie i to coś, co sprawia, że chce się tu wracać. Myślę, że mogłabym tu zamieszkać, w takim miejscu może nawet nie tęskniłabym za dalekim światem?

To już ostatni post z Ligurii. Pozostałe znajdziecie tutaj:

niedziela, 12 kwietnia 2015

Londyn: chwile mistyczne w Tower of London



Był pochmurny dzień, a silny wiatr dawał nam się we znaki. Nic jednak nie mogło popsuć chwili, w której przekroczyłam próg londyńskiej Tower. Czułam się przeszczęśliwa, bo jako miłośniczka brytyjskiej kultury i historii, zawsze marzyłam, by zobaczyć to miejsce.



Tower of London wzniesiono pod koniec XI wieku dla króla Wilhelma Zdobywcy. To tu czekały na ścięcie żony Henryka VIII, torturowano setki, jeśli nie tysiące, ludzi, zamordowano dwóch synów Edwarda IV w czasie Wojny Dwóch Róż, a jednym z najsłynniejszych więźniów była legendarna królowa Elżbieta I, uwięziona przez swą siostrę – krwawą Mary. Budynek z reguły pełnił funkcje obronne, ale był też używany jako więzienie, pałac, a nawet zoo! W jednej z wież można zobaczyć całą wystawę, poświęconą zwierzętom w Tower.


Po wejściu do środka i cyknięciu kilku pamiątkowych fotek, poszliśmy obejrzeć wystawę poświęconą królewskim monetom. I tu się przestraszyłam po raz pierwszy ;) W pewnym momencie usłyszałam krzyki i oczywiście moja zbyt wybujała wyobraźnia zaczęła mi płatać figle, gdy okazało się, że to nic innego jak głośnik i nagrane krzyki, upamiętniające śmierć jednego z więźniów, osadzonych w tym miejscu. Zanim jednak doszłam, co jest przyczyną tych rozdzierających duszę wrzasków, zdążyłam się porządnie przestraszyć ;)

Po obejrzeniu monet, wchodzimy na mury i po chwili jesteśmy w średniowiecznym pałacu, gdzie można obejrzeć odtworzoną z drobnymi szczegółami sypialnię Edwarda I, a nawet dotknąć materiałów z jakich poszczególne części łoża były wykonane! W ogóle takich interaktywnych wystaw jest w Tower cała masa, i są naprawdę ciekawym sposobem na poznanie historii. 




Dalej można było obejrzeć też tron Henryka III.


Spacerując po murach można natknąć się na takie oto napisy:


Poza tym bardzo łatwo sobie wyobrazić, gdzie kiedyś stali wartownicy/łucznicy, bo dziś są tam ich martwe kopie.



Fajne są też widoki na Tower Bridge i okolicę.





Bardzo ciekawa okazała się być wieża z zwierzętami królewskimi, gdzie dowiedziałam się, że władcom, którzy mieli wszystko dawało się egzotyczne zwierzęta, które szybko umierały, nieumiejętnie pielęgnowane przez sługów obdarowanego. 


Oczywiście tam, gdzie największa atrakcja był całkowity zakaz robienia zdjęć, a więc nie pokażę Wam korony królowej Elżbiety II, ale wiedzcie, że warto było czekać w kolejce, by ją zobaczyć. Podobnie jak korony pozostałych królów i królowych Anglii. Stojąc można było obejrzeć też film z koronacji.

Równie poruszające było odwiedzenie Salt Tower i obejrzenie rysunków na ścianach, wykonanych przez jej licznych więźniów. 


To urządzenie służyło zaś do tortur...


Na głównym dziedzińcu Tower gromadził się mały tłumek. To tu ścięto Anne Boleyn i wielu, wielu innych. 




Podobno w niektóre noce duch Anny krąży po wieżach, trzymając w rękach odciętą głowę...



Z kolei w White Tower można zobaczyć rekonstrukcje zbroi Henryka VIII, królewski wychodek, kapliczkę i wiele wystaw poświęconych militariom, które mnie jednak niespecjalnie interesowały.



Na dokładne zwiedzanie Tower potrzeba ok.4-5 godzin. My obeszliśmy cały obiekt, weszliśmy wszędzie, były to więc dobrze zainwestowane pieniądze ;)



Na koniec jeszcze zdjęcie kruków, stałych gości Tower. 



Legenda głosi, że gdy one odfruną, upadnie królestwo Wielkiej Brytanii. Prawdopodobnie dlatego mają zabidzone skrzydła, które są regularnie podcinane – ot, tak, na wszelki wypadek.

>>>wstęp dla osoby dorosłej kosztuje 24,50 funta <<<

Jak zwiedzać Londyn za pół ceny, pisałam tutaj. Zapraszam, jeśli ktoś jeszcze nie czytał.

PS Jak zauważyliście zdjęcia w poście są większe! Trochę się pobawiłam i myślę, że tak jest lepiej, dlatego od dziś już zawsze tak będzie :) Poza tym zdjęcia powinny się szybciej wczytywać, bo mają mniejszą pojemność :) Co sądzicie o tej zmianie?