Ostatnio przemierzaliśmy malowniczy szlak
pomiędzy Monterosso a Vernazza. Dziś chciałabym z kolei pokazać Wam same
miasteczka, które są niezwykle klimatyczne i stanowią wizytówkę kolorowej Ligurii.
Monterosso
al Mare
Pierwsze miasteczko, które odwiedziliśmy i
które potraktowaliśmy po macoszemu ze względu na bardzo napięty grafik. Zobaczyliśmy
to, co w Monterosso najbardziej charakterystyczne: plażę z wysuniętą skałą, będącą wizytówką miasta.
Pozostałe miasteczka Cinque Terre mają
znikome plaże i raczej ubogą infrastrukturę turystyczną, Monterosso jest więc
strategicznym punktem na mapie tego kawałka Ligurii.
Pomimo tego, że był koniec września i wczesny
ranek, woda w Morzu Liguryjskim (część Morza Śródziemnego) była cieplutka, aż
żałowałam, że nie możemy sobie pozwolić na wypoczynek.
No ale ostatecznie to nie smażing i plażing
był celem naszej wyprawy do Włoch :)
Po krótkim spacerku brzegiem morza weszliśmy
więc na ścieżkę, którą przeszliście ostatnio ze mną tutaj. Chwilę wcześniej
jeszcze jakiś pan zaczepił mnie, twierdząc, że absolutnie w balerinkach nie
przejdę szlaku. Oczywiście przeszłam :) Szkoda, że nie spotkałam go w Vernazzie, by
mu to powiedzieć.
Vernazza
...to bajka! Pastelowe kamienice, wąskie
uliczki, lazurowe morze sprawiają, że wielu turystów właśnie to miasteczko
uważa za najpiękniejsze na Cinque Terre. Warto tu pobyć chwilę dłużej,
przysiąść na kawę, lody, zjeść kawałek pizzy i poczuć klimat wakacji, i
włoskiego dolce vita.
Corniglia
...tu przyda się dobra kondycja! Już dojście
do miasteczka z dworca jest hardcorowe, gdy słońce niemiłosiernie pali, a my
już trochę kilometrów zrobiliśmy... Jedyne 377
stopni do pokonania ;)
Corniglia usytuowana jest na skale, ok. 100
metrów nad poziomem morza, a wokół jej kolorowych domków znajdują się winne
tarasy. Plaży tu nie ma, jeśli więc planujecie wypoczynek pozostaje Wam
wylegiwanie się na skale ;)
Corniglia mnie oczarowała o wiele bardziej niż dwa poprzednie miasteczka! Tu było inaczej...
A może to wszystko dzięki pysznemu obiadowi i lampce wina?
Najlepsze jednak wciąż było przed nami, choć wtedy oczywiście tego nie wiedzieliśmy...
„Nie ma nic piękniejszego niż chwile przed podróżą, chwile, gdy jutrzejszy horyzont przychodzi nas odwiedzić i dać nam swoje obietnice."
Milan Kundera
Oglądając zdjęcia przedstawiające Corniglię od razu na myśl przyszło mi Burano albo Wenecja. Całkiem podobne te uliczki. Tylko na Burano domy są bardziej kolorowe;)
OdpowiedzUsuńTam mnie jeszcze nie było niestety... Mam nadzieję kiedyś sama porównać te miejsca :)
UsuńCudowne krainy. Miejscami trochę przypomniało mi się Wybrzeże Amalfi. Uwielbiam Włochy za to, że mają to coś:)
OdpowiedzUsuńAmalfi mi się strasznie marzy. W tym roku już jednak nie wcisnę :(
UsuńJuż się zakochałam w tym miejscu... Przepiękna wyprawa. Cudowne fotki. Ach... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiasteczko jak z bajki :)
OdpowiedzUsuńAle te schody mnie przerażają - też pokonałam w poprzednie wakacje 500 stopni w rezerwacie i myślałam, że ducha wyzionę ;)
To się nazywa 'mieć kondycję' ;D
Podobno mieszkańcy Vernazzy nie lubią turystów, takie stwierdzenie usłyszeliśmy od mieszkanki Manaroli. Może napotkany Pan był właśnie z Vernazzy ;) Super fotki i klimat! Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńTo są właśnie okolice, na które mamy chętkę w tym roku. Vernazza mi chodzi po głowie właśnie. No ale muszę jeszcze poszperać. I przejrzeć dokładnie, co tu pisałaś o tych okolicach :) bo musi być pięknie, z plażą i mało turystycznie, ot co
OdpowiedzUsuńuściski!
Ja byłam po sezonie (pod koniec września), więc nie było wielu turystów. Niestety wydaje mi się, że latem wygląda to trochę inaczej...
Usuńno właśnie też się tego obawiam, bo planujemy sierpień także muszę porządnie poszperać
Usuńoh jak bardzo, bardzo chciałabym tam byc, Italia moja miłość!
OdpowiedzUsuńmoja też!
UsuńVernazza wygląda jak raj na ziemi :) Idę szukać biletów lotniczych :D
OdpowiedzUsuńPoczekaj, aż zobaczysz Riomagiorre w zachodzącym słońcu :)))
UsuńNiesamowitej urody miejsca. W każdym z tych miasteczek można by siedzieć godzinami i rozkoszować się ich klimatem.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia jeszcze podkreślają ich czar.
Pozdrawiam.
O rany ale miejscowka, chce tam, teraz juz!
OdpowiedzUsuńOj tak, ilez razy widze zdjecia z tych cudownych miejsc, tyle razy chce sie tam znalezc:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że teraz u Ciebie Cinque Terre. Ja byłam tam latem, pisałam o tej trasie tutaj: http://lifegoodmorning.blogspot.com/2014/10/cinque-terre-5-krain-i-5-powodow-aby.html
OdpowiedzUsuńNiewiarygodne te Włochy. Mogłabym je zwiedzać po najciemniejszy zakamarek.
Oj, ja też! Mój ukochany kraj :) A Twoją relację pamiętam bardzo dobrze, pięknie opisałaś tę trasę :)
Usuń