Uznawane za najpiękniejsze miasteczko nad
Jeziorem Como, Bellagio jest bardzo turystycznym miejscem. Trudno tu w
spokoju pospacerować, złapać chwilę wytchnienia. Atmosfera jest duszna, klimat gdzieś umyka. Podczas gdy Varenna jest bardziej mieszczańska, w
Bellagio czuć splendor i luksus. Widać, że to miejsce upodobali sobie
arystokraci i celebryci, są luksusowe wille i ... wygórowane nawet jak na ten
region ceny.
Niegdysiejsza osada rybacka, przekształcona w
XIX wieku w ekskluzywny kurort, nazywana jest dziś perłą Jeziora Como. Ale czy
słusznie?
Miasteczku bez wątpienia nie można odmówić
urody. Spacer wąskimi, urokliwymi uliczkami byłby jednak o wiele przyjemniejszy
bez tłumu tuż obok. Tłumu, który niekoniecznie lubi ciszę i spokój, który
przeszkadza zebrać myśli i podziwaić piękno. Ilość ludzi jaka każdego dnia
przewija się przez Bellagio jest niewspółmierna do jego rozmiarów. Może
lekarstwem byłoby przybycie tu wcześnie rano? Ja jednak byłam po południu i na
dodatek uparłam się zjeść tu obiad. Zostałam więc zdeptana, a cała przyjemność,
płynąca ze spokojnej eksploracji została zaburzona. Czy dla mnie więc Bellagio
jest perłą? Och, nie. Nie zaskoczyło między nami. Maleńka Varenna okazała się
być miejscem o wiele przyjemniejszym, takim, w którym wszystko idealnie do
siebie pasowało (czytajcie więcej na ten temat tutaj). Nad Bellagio chyba za
dużo jest ochów i achów, oczekiwania nie zostały spełnione.
A jednak warto tam
postawić stopę. I co nieco zobaczyć.
Co
zobaczyć w Bellagio?
Willę
Melzi, zbudowaną na
początku XIX wieku na życzenie ówczesnego prezydenta Włoch. W przynależącym do
niej parku znajdują się liczne gatunki roślin, jest oranżeria i ogród
orientalny. Willę zwiedzać można od
drugiej połowy marca do końca października, a cena biletu wstępu to obecnie
6,50 euro/os.
Przylądek
Spartivento. Miejsce
z pocztówkowymi widokami. Trzeba się tu przespacerować.
Starówkę
z bazyliką.
Gdzie
zjeść w Bellagio?
Pomimo wygórowanych cen, udało mi się znaleźć
przyjemne miejsce, w którym zjadłam pyszną lasagne i zapiłam ją dobrym winem. Za
obiad i lampkę napoju bogów zapłaciłam 14 euro. Polecam La Grottę, którą znajdziecie pod adresem Salita
Cernaia 14.
Lody o niezapomnianym lawendowym smaku
zjadłam z kolei w Gelateria del Borgo (via
Giuseppe Garibaldi 46). To było niebo!
To jak, wybierzecie się do Bellagio?
Lody lawendowe? Ciekawa jestem smaku! :)Na zdjęciach miasteczko wygląda pięknie, ale często tak jest, że to co bardzo chwalone, w rzeczywistości rozczarowuje.
OdpowiedzUsuńCzemu nie, tak ładnie zapraszasz :)
OdpowiedzUsuńLody lawendowe? Ojej. Chyba przepadłam. Jestem bardzo ciekawa jak one smakują! Bellagio na Twoich zdjęciach mnie osobiście zachwyciło. Te uliczki, roślinność, woda i architektura. Ale skoro ludzi jest tam niczym mrówek to nie jestem przekonana czy w pełni by mi się tam spodobało. Chciałabym się przekonać o tym osobiście :)
OdpowiedzUsuńCzemu nie cyknęłaś fotki lodom lawendowym, nawet ciekawa jestem koloru, nie tylko smaku ;)
OdpowiedzUsuńMiejsce ładne, zwłaszcza od strony zatoki. Pozdrawiam!
Marzy mi się jeszcze pojechanie nad Como. Za dużo jest tylko w Europie pięknych miejsc, człowiek nie nadąża;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Poszedłem do La Grotty, mega chujnia. Nie polecamy.
OdpowiedzUsuń