Jedną z zalet pobytu na Malcie była
możliwość zajadania się lokalną kuchnią (i nie tylko) w stosunkowo dobrych
cenach. Mieszkańcy wyspy jeszcze nie wpadli na pomysł doliczania sobie napiwku,
ani oszukiwania turystów, jak ich sąsiedzi – Sycylijczycy (o czym szerzej
pisałam tutaj). Udało się więc nam zjeść kilka smacznych obiadów, pić smoothie
na ochłodzenie, zajadać ciasta i lody, i przy tym nie zbankrutować.
Co
zjeść na Malcie?
Jedną z najważniejszych lokalnych potraw
jest królik (fenek), serwuje się go
na kilka sposobów: smażonego, duszonego, jako potrawkę z warzywami, na winie
lub szampanie. Jest to narodowe danie Malty, uwielbiane przez mieszkańców wysp
i turystów. Muszę przyznać, że królik na winie z warzywami okazał się być
cudownym doznaniem kulinarnym, które długo wspominałam :))) Kolejnym wartym spróbowania
lokalnym przysmakiem była kapunata, czyli
ratatuj z pomidorów i bakłażanów. Ważne miejsce w kuchni maltańskiej zajmują oczywiście ryby, które najtaniej można zjeść w
Marsaloxx, przystani rybackiej. Popularne są też dania na bazie makaronu i zupy, np. z bobu, rybna. Oczywiście bez
trudu znajdziemy też knajpy włoskie, serwujące wyborne cannelloni, lazanię, itp.
Jeśli chodzi o słodkości, to popularne są
miodowe precle (qagħħ tal-għasel), nugaty z migdałami, a
także moje ulubione sycylijskie cannoli (tu smakujące jednak
nieszczególnie). Poza tym można zjeść bardzo dobre tarty z owocami, ciasta z
orzechami, brownie, serniki, itp. itd.
Gdzie zjeść na Malcie?
Valletta:
- La
Pira, 35 Merchants Street: przepyszny królik i ryby, knajpa bardzo wysoko
oceniana na tripadisor. Za fenka na winie zapłaciliśmy po 14,90 euro;
- Soul
Food, 76 Merchants Street: dania wegetariańskie, sałatki, kanapki,
makarony, wszystko świeże i w bardzo dobrych cenach;
- Cafe
Caravaggio, Plac Św. Jana: tu jedliśmy pyszne canneloni i lazanię (po ok. 9
euro);
- Cafe
Cordina, 244 Republic Street: to miejsce trzeba po prostu trzeba odwiedzić,
w poście Opowieści z Valletty pisałam już, że specjalnie przyjeżdżałam tu rano
na kawę i deser! Cafe Cordina powstała w 1837 roku i jest najważniejszą
maltańską kawiarnią, miejscem spotkań lokalesów i mekką turystów. Przykładowe
ceny: smoothie 5,50 euro, duże cappuccino 3,10 euro, desery lodowe 6,50 euro, tarty
i inne ciasta po 3,10 euro.
Mdina:
- Fontannela Tea Garden, 1 Bastion Street: pisałam o tym
miejscu w poście o Mdinie, pyszne ciasta, do tego widok na całą Maltę.
Sliema:
- Caras’s Cafe, Tower Road przy Hotelu Plaza: świetna
miejscówka na drinka wieczorem (4,00 euro), bardzo polecam ich ciasto z owocami
leśnymi (ok. 3 euro).
To już ostatni post, dotyczący wrześniowego pobytu na Malcie i Gozo.
Oto wykaz pozostałych wpisów z wysp maltańskich:
W końcu jestem na bieżąco, nie licząc oczywiście tych wszystkich miejsc, które odwiedziłam przed założeniem bloga i o których mam nadzieję jeszcze napisać. A tymczasem miesiąc do wyjazdu na Kubę!!!
Smakowite zakończenie cyklu :)
OdpowiedzUsuńKróliczek wygląda naprawdę smakowicie, narobiłaś nam apetytu na jedzonko i Maltę. :) Z niecierpliwością czekamy na relacje z Kuby, która również jest wysoko na naszej liście marzeń podróżniczych. Pozdrawiamy i wiele wspaniałych chwil na Kubie! :)
OdpowiedzUsuńPoznawać smaki danego miejsca to poznać właściwości i dogłębniej i mocniej a przecież o to chodzi.
OdpowiedzUsuńPrzecież to jest kwintesencja podróży.
Genialnie podsumowanie podróży po Malcie:)
U mnie też wpis o Malcie. Ja nigdy nie zapomnę sałatki z Octopusem z Marsaxlokk. Była genialna.
OdpowiedzUsuńJa poproszę królika. Wygląda bardzo apetycznie:)
OdpowiedzUsuńMożna zgłodnieć od samego patrzenia. :D
OdpowiedzUsuń