Choć na Malcie bardzo mi się podobało, to
miałam wrażenie, że mówimy innymi głosami. Czasami nawet piękno jakiegoś kraju
nie wywrze na nas wrażenia, gdy nie potrafimy poczuć panującego klimatu. I gdy
myślałam, że podróż na Maltę będzie z gatunku tych „byłam, widziałam i tyle”,
pojechałam do maleńkiej Mdiny, dawnej stolicy, dziś zamieszkanej przez około
300 osób i otoczonej średniowiecznymi fortyfikacjami. Tu wreszcie usłyszałam
fanfary, a moje serce wypełnił błogi spokój. Oto znalazłam kolejne moje miejsce
na mapie Europy.
Po przestąpieniu bram miasta miałam
wrażenie jakbym przeniosła się do innego świata! Ciche, wąskie uliczki i
średniowieczna zabudowa zestawione z typowymi dla Malty kolorowymi balkonami
sprawiają, że Mdiny nie chce się opuszczać! Odkrywanie jej kolejnych
zakamarków, sprawdzanie, co jest za każdym rogiem, wypatrywanie fantazyjnych
kłódek, picie smoothie z widokiem na całą wyspę, to tylko kilka z wielu fajnych
rzeczy, które można tu zrobić.
Na czym polega baśniowość Mdiny? Czy
chodzi o wyobrażanie sobie jak żyją dziś ludzie za tymi nieprzystępnymi niegdyś
murami? Czy może o to, że wystarczy odrobina fantazji, by usłyszeć głosy,
szepcące historię miasta, zobaczyć średniowieczne miasteczko w pełnej krasie,
poczuć się przez chwilę jak w innej epoce? Ja, która od zawsze mówiłam, że w
zbyt nowoczesnym świecie przyszło mi żyć, że gdybym urodziła się w innej epoce
może mniejszy niepokój bym czuła, może nie musiałabym ciągle szukać i tracić
oddech od tłoku i hałasu, czułam się tu wyjątkowo dobrze.
W Mdinie oddychałam, tańczyłam, śmiałam
się, płakałam. Tu jest wszystko. Na niecałym kilometrze kwadratowym jest kawał
historii, wspaniałe zabytki takie jak Palazzo Falson lub Katedra św. Pawła i
upragniona cisza, spokój. Na głównej ulicy miasta jest masa ludzi, trudno na
kogoś nie wpaść i dorożki wyłaniają się jak zaczarowane z najmniej
spodziewanych zakrętów, ale wystarczy odejść kilka metrów, skręcić w lewo, w
prawo i już jesteśmy tylko my, nasza wyobraźnia i uczucia.
Jeśli już znajdziecie się w Mdinie,
musicie wpaść na smoothie do Fontanella Tea Garden. Knajpa położona jest tuż
obok „tarasów” widokowych i ma w ofercie m.in. pyszne ciasta. Miejsce bliskie
ideału. Wystarczy zająć dobry stolik i można mieć ucztę podniebienia, i zmysłów podczas oglądania panoramy Malty.
Do Mdiny dojedziecie bez problemu
komunikacją autobusową, najlepiej wysiąść na przystanku Rabat Interchange, tuż
przed murami miasta, nie sposób stamtąd nie trafić. Ze Sliemy i St Julian jedziemy
autobusem numer 202, z Valletty 51, 52, 53 i 56.
Czuję, że i mnie w Mdnie mogłoby się podobać, lubię takie klimatyczne miejsca. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńOj i mnie uwodzą takie klimaty a jeszcze bez tłumów - jestem wzięta żywcem.
OdpowiedzUsuńJeśli Malta tona pewno skorzystam z Twojej podpowiedzi ;)
Teraz to już w ogóle nie mam wątpliwości, że warto tam pojechać. Pięknie! :)
OdpowiedzUsuńŁadna, klimatyczna miejscowość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wiesz, że ja też jestem przekonana, że powinnam żyć w innej epoce... Moja niedzisiejszość komplikuje mi wiele spraw w mojej codzienności, często nie umiem się gdzieś odnaleźć i z wieloma sprawami ot tak, pogodzić. W innych czasach byłoby mi fajniej :). Myślę o tym, żeby wybrać się na Maltę i Mdinę odwiedzę na pewno,
OdpowiedzUsuńMam takie same odczucia. Pytanie, czy nie skończyłoby się jak w filmie "O północy w Paryżu"?
UsuńTrochę zapachniało" Włochami;) Piękne miejsce, lubię takie z charakterystycznym klimatem. Do takiej knajpy nie trzeba mnie przekonywać nie dość, że piękne widoki to jeszcze ciacho!;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
O Malcie marzę od dawna... Twoje zdjęcia utwierdzają mnie, że jest tam pięknie.
OdpowiedzUsuńOj poleciałabym już gdzieś, baaardzo...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Uwielbiam spacerować wybrukowanymi uliczkami, gdzie nie słychać zgiełku miasta i szumu samochodów.
OdpowiedzUsuńMożna tak siedzieć godzinami i podziwiać:)