sobota, 9 maja 2015

Filmowe podróże: „Przed zachodem słońca"

czyli spacer po Paryżu



Żegnając się w Wiedniu, obiecywali sobie, że spotkają się za pół roku. Musiało minąć jednak 9 lat, by los zetknął ich ponownie. 

On właśnie promuje w Paryżu książkę, opowiadającą o ich spotkaniu. Ona wiedzie spokojne, choć pozbawione namiętności życie. Spotykają się na promocji w jednej z paryskich księgarni. Tym razem mają niecałe dwie godziny, by poznać się na nowo i dowiedzieć, dlaczego zaprzepaścili swoją szansę na szczęście. 

I znowu spacerują, podziwiają i rozmawiają. Przede wszystkim rozmawiają.

Początkowo o nic nieznaczących błahostkach, później o sobie i uczuciu, które ich kiedyś połączyło. O teraźniejszości i przeszłości. Popełnionych błędach, zawiedzionych nadziejach, utracie wiary w miłość. 

Celine i Jessiego połączyła chemia, której z biegiem lat się jeszcze pogłębiła.  

A gdybyśmy się spotkali ponownie w Wiedniu, czy wyszłoby nam? Oboje wybrali łatwe, choć pozbawione wielkich namiętności życie. Reżyser zdaje się mówić: przecież mogli wymienić się numerami telefonów, adresami, ale nie zrobili tego. Dlaczego? Czy z obawy, że, gdyby jednak im nie wyszło, ich spotkanie przestałoby być jedyne i wyjątkowe? Czy staliby się jedną z wielu znudzonych życiem i sobą par? Życie obeszło się z nimi dobrze, choć nie można powiedzieć, by byli szczęśliwi. Ona skacze z kwiatka na kwiatek, on jest nieszczęśliwy w związku, z którego nie umie się wyplątać. Spotkanie po 9 latach zdaje się być odpowiedzią na ich problemy. Ale czy aby na pewno? Czy tym razem będą potrafili wybrać miłość, nie szukać wymówek?

Let me sing you a waltz
Out of nowhere, out of my thoughts
Let me sing you a waltz
About this one night stand…

Otwarte zakończenie pozwala każdemu zdecydować, jak dalej potoczyły się losy Celine i Jessiego. Reżyser zostawia ich w zawieszeniu, rozmarzonych i chyba szczęśliwych…

O pierwszej części, czyli spotkaniu w Wiedniu, pisałam tutaj.

6 komentarzy:

  1. O to coś dla mnie, muszę zapamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Otwarte zakończenia czasem bywają dla mnie .... niepokojące ?! To chyba dobre określenie. Chodzi mi o to, że jednak chciałoby się wiedzieć co następuje. A tak, widz (w tym wypadku ja) myślę, domyślam się, co mogło, co może nastąpić w życiu bohaterów. Fajne to i nie fajne. U Ciebie widzę też francusko - tak jak u Moniki jall na Itersenus :) Bardzo lubię i cenię filmy, dzięki którym mogę zobaczyć także jakieś miejsca. Zwłaszcza jeżeli chodzi o miasta, państwa. Cenię takie filmy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam te filmy! Choć trzecia część trochę mnie rozczarowała, może proza życia jest po prostu taka jaka jest...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza i druga część to jedne z moich ulubionych filmów :) Trzecia część niby też mi się podobała, ale zabrakło tego "czegoś", co miały dwa pierwsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obejrzałbym, aby znów poczuć atmosferę Paryża :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Francuskie kino bardzo lubię, jest takie "subtelne". Nie omieszkam obejrzeć :)))

    OdpowiedzUsuń