czyli spacer po Paryżu
Żegnając się w Wiedniu, obiecywali sobie, że spotkają się za pół roku. Musiało minąć jednak 9 lat, by los zetknął ich ponownie.
On właśnie promuje w Paryżu książkę, opowiadającą o
ich spotkaniu. Ona wiedzie spokojne, choć pozbawione namiętności życie.
Spotykają się na promocji w jednej z paryskich księgarni. Tym razem mają
niecałe dwie godziny, by poznać się na nowo i dowiedzieć, dlaczego
zaprzepaścili swoją szansę na szczęście.
I znowu spacerują, podziwiają i rozmawiają.
Przede wszystkim rozmawiają.
Początkowo o nic nieznaczących błahostkach,
później o sobie i uczuciu, które ich kiedyś połączyło. O teraźniejszości i
przeszłości. Popełnionych błędach, zawiedzionych nadziejach, utracie wiary w
miłość.
Celine i Jessiego połączyła chemia, której z
biegiem lat się jeszcze pogłębiła.
A gdybyśmy się spotkali ponownie w Wiedniu, czy wyszłoby nam? Oboje wybrali łatwe, choć pozbawione wielkich namiętności życie. Reżyser zdaje się mówić: przecież mogli wymienić się numerami telefonów, adresami, ale nie zrobili tego. Dlaczego? Czy z obawy, że, gdyby jednak im nie wyszło, ich spotkanie przestałoby być jedyne i wyjątkowe? Czy staliby się jedną z wielu znudzonych życiem i sobą par? Życie obeszło się z nimi dobrze, choć nie można powiedzieć, by byli szczęśliwi. Ona skacze z kwiatka na kwiatek, on jest nieszczęśliwy w związku, z którego nie umie się wyplątać. Spotkanie po 9 latach zdaje się być odpowiedzią na ich problemy. Ale czy aby na pewno? Czy tym razem będą potrafili wybrać miłość, nie szukać wymówek?
Let me sing you a waltz
Out of nowhere, out of my thoughts
Let me sing you a waltz
About this one night stand…
Otwarte zakończenie pozwala każdemu zdecydować, jak dalej potoczyły się losy Celine i Jessiego. Reżyser zostawia ich w zawieszeniu, rozmarzonych i chyba szczęśliwych…
O pierwszej części, czyli spotkaniu w Wiedniu, pisałam tutaj.
O to coś dla mnie, muszę zapamiętać :)
OdpowiedzUsuńOtwarte zakończenia czasem bywają dla mnie .... niepokojące ?! To chyba dobre określenie. Chodzi mi o to, że jednak chciałoby się wiedzieć co następuje. A tak, widz (w tym wypadku ja) myślę, domyślam się, co mogło, co może nastąpić w życiu bohaterów. Fajne to i nie fajne. U Ciebie widzę też francusko - tak jak u Moniki jall na Itersenus :) Bardzo lubię i cenię filmy, dzięki którym mogę zobaczyć także jakieś miejsca. Zwłaszcza jeżeli chodzi o miasta, państwa. Cenię takie filmy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te filmy! Choć trzecia część trochę mnie rozczarowała, może proza życia jest po prostu taka jaka jest...
OdpowiedzUsuńPierwsza i druga część to jedne z moich ulubionych filmów :) Trzecia część niby też mi się podobała, ale zabrakło tego "czegoś", co miały dwa pierwsze.
OdpowiedzUsuńObejrzałbym, aby znów poczuć atmosferę Paryża :)
OdpowiedzUsuńFrancuskie kino bardzo lubię, jest takie "subtelne". Nie omieszkam obejrzeć :)))
OdpowiedzUsuń