wtorek, 29 lipca 2014

Wiedeń: ogólne spostrzeżenia, organizacja wyjazdu i ceny



Wyjazd do Wiednia w 2010 roku był moim pierwszym wypadem zagranicę na dłużej niż 3 dni. Właśnie skończyłam 3 rok studiów, wiedziałam, że na magisterkę zmieniam kierunek, a co za tym idzie środowisko i chyba potrzebowałam takiego czegoś – sprawdzenia się. By spędzić miesiąc w stolicy Austrii, oszczędzałam przez cały rok (ach, te czasy studenckie!) i pod każdym względem było warto. Co mi dał ten wyjazd? Przede wszystkim poczucie, że mogę sobie sama poradzić w nieznanym mi miejscu, że potrafię pokonać barierę językową, kiedy trzeba. Poza tym poznałam mnóstwo ludzi różnych narodowości, z niektórymi do dziś utrzymuję kontakt!

Chyba też wtedy złapałam bakcyl, do podróżowania, robienia zdjęć, oddychania innym powietrzem, choć przez chwilę.



O mieście i sobie w nim

Jako mała dziewczynka namiętnie oglądałam filmy o księżniczce Elżbiecie w reżyserii Ernsta Marischki. Zafascynowana życiem i urodą cesarzowej, wierzyłam, że życie jak w bajce naprawdę jest możliwe (no filmy Disneya też zrobiły swoje;). Dlatego też byłam szczęśliwa na samą myśl o wyjeździe do Wiednia - miejscu, w którym żyła Sissi. W stolicy Austrii spędziłam cały miesiąc, ucząc się niemieckiego na Uniwersytecie Wiedeńskim, zwiedzając, leniwie spacerując i rozkoszując się pysznym Sachertorte i tradycyjną wiedeńską kawą - Wiener Melange. Wiedeńczycy są bardzo otwarci i sympatyczni. Zdarzało mi się zgubić (zwłaszcza na początku pobytu), przechodnie udzielający mi informacji zawsze byli bardzo życzliwi i pytali z zainteresowaniem, co robię w Wiedniu, itp.

Wiedeń to przepiękne miasto, w którym się zakochałam od pierwszego wejrzenia. Zainteresowani wiedzą zapewne, że jest w czołówce europejskich stolic, jeśli chodzi o jakość życia. Z kranu leje się woda ze źródełka, którą śmiało można pić i poza tym jest o wiele smaczniejsza od tej kupionej. W centrum miasta znajdują się krany, z których można nabrać zimnej wody do butelki, co jest prawdziwym wybawieniem, gdy żar się leje z nieba. Ulice są czyste, bo nie tyle służby porządkowe, co mieszkańcy dbają o swoje miasto. Jaka byłam zdziwiona, gdy ujrzałam elegancko ubraną panią, która, po tym jak jej pies wypróżnił się na chodniku, wyciągnęła szufelkę i woreczek, i wszystko natychmiast uprzątnęła. Czy widzieliście coś podobnego w Polsce? Mnie się nie zdarzyło. 



Organizacja wyjazdu

Jako, że do Wiednia wybierałam się na kurs języka niemieckiego, wyjazd zaczęłam planować już w marcu. Na dobry początek zarezerwowałam sobie miejsce na takim kursie na sierpień, potem zaczęła się gorsza część – znalezienie odpowiedniego noclegu. Ostatecznie padło na Haus Salzburg w pobliżu Mariahilferstrasse. Więcej o formalnościach, dotyczących wyjazdu pisałam w poście „Niemiecki na Uniwersytecie Wiedeńskim” na moim poprzednim blogu, do którego odsyłam tutaj.



Ile pieniędzy potrzebuję na miesiąc?

Nie ma tu złotego środka oczywiście. Komuś może wystarczyć 100 euro tygodniowo, a inny straci 500... Oczywiście, by zdecydować, ile pieniędzy musimy ze sobą zabrać, powinniśmy się najpierw zastanowić: czy chcemy dużo zwiedzać, czy codziennie musimy jeść obiad w knajpie, czy może czasem zadowolimy się czymś innym, czy chcemy coś sobie kupić? Ja nastawiona byłam na zwiedzanie, skromne posiłki i kupowanie pocztówek :) W ciągu miesiąca straciłam około 650 euro (odliczając wydatki na kurs i nocleg), z czego 50 euro poszło na bilet miesięczny, dzięki, któremu mogłam do woli jeździć wszystkim na wszystkich trasach. Na pewno około 100 euro straciłam na zwiedzanie. Reszta poszła już na bieżące wydatki. Czasem jadłam w restauracji, ale zdarzało mi się też coś ugotować w akademikowej kuchni lub kupić kiełbasę z grilla na stoiskach pod Rathausem. Miałam jednak jedną drobną ekstrawagancję: codziennie chodziłam do którejś z licznych kawiarni na kawałek tortu/ciasta i dobrą kawę. Za taki zestaw płaciłam ok. 5 euro, łatwo więc policzyć, ile kosztowało mnie to w ciągu miesiąca...

Na najbliższe tygodnie chciałabym Was zabrać na wycieczkę po Wiedniu. Dlaczego akurat teraz do tego wracam? Bo niedługo po raz drugi w życiu ruszam w samotną wyprawę (tym razem krótszą, bo na 4 dni, ale...) i chcę sobie przypomnieć te wszystkie emocje, które mi wtedy towarzyszyły i przy okazji poopowiadać Wam trochę o jednym z moich ulubionych miast. Już teraz się cieszę na kolejne posty :) 

PS W 2010 zdjęcia robiłam starą, kiepską cyfrówką, więc wybaczcie jakość zdjęć. Od zeszłego roku robię dopiero zdjęcia kompaktem, a aktualnie zbieram na lustrzankę :)

15 komentarzy:

  1. W dzieciństwie też namiętnie oglądałam filmy i bajkę o Sissi :) Wszyscy mówią, że Wiedeń to piękne miasto, ja niestety jeszcze nie miałam okazji go odwiedzić. Może uda mi się tam kiedyś wybrać w jakiś dłuższy weekend.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto pójść do Sissi Muzeum :) Myślę, że Wiedeń Ci się spodoba - fajne miejsce do życia!

      Usuń
  2. Uwielbiam Wiedeń i wciąż nie tracę nadziei, że jeszcze kiedyś tam wrócę... Czekam z niecierpliwością (i odrobiną zazdrości) na Twoją relację!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam 4 lata temu i też mam zamiar tam wrócić! Najchętniej na jarmark bożonarodzeniowy, bo podobno jest super :)

      Usuń
  3. Świetne zdjęcia i super rady. My jeszcze do Wiednia nie dotarliśmy, a nie mam aż tak daleko. Pozdrawiam serdecznie.
    I jeszcze jedna informacja. Niejaka Anita Leokadia Zwolińska - Załuska ukradła moje zdjęcia z bloga, podszywa się pod moją osobę i publikuje je na NK. Dla mnie to skandal!!!
    Proszę wszystkich o zdemaskowanie tej oszustki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty!!! Nie myślałam, że dorosłe osoby robią coś tak głupiego! Na pewno zwrócę na nią uwagę!

      Usuń
  4. Parę lat temu byłam w Wiedniu, co prawda tylko przejazdem. W sumie spędziłam tam jeden dzień, ale kiedyś chciałabym do niego wrócić na dłużej i lepiej je poznać to:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! Będę w najbliższych tygodniach zachęcać do tego!

      Usuń
  5. Ach, Sissi. Jak ja uwielbiałam oglądać ten stary film o niej. :)

    Czekam niecierpliwie na kolejne wiedeńskie posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że oglądałam ten film znów w niedzielę? Kocham ten klimat i strasznie mnie ostatnio ciągnie do Austrii. Szkoda, że w tym roku nie uda się już pojechać.

      Usuń
  6. Wiedeń mi sie marzy...
    Pamiętam jak za czasów studenckich na Węgry się wybrałam - każdy grosz liczony, ale jak bylo super!! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. ah wieden ma swoj urok ale mieszakajac tu chyba tego nie doceniamy. wybierasz sie na 4dni tez do wiednia czy gdzie indziej? polecam festiwal filmowy pod ratuszem. bede niedlugo o tym pisac na blogu jakby Cie interesowalo. dla mnie pozycja kultowa w lecie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Wiednia chcę pojechać na jarmark świąteczny, ale to chyba za rok dopiero się uda :( Za 2tygodnie mam nadzieję polecieć do Amsterdamu :)

      Usuń
    2. koniecznie przyjezdzaj na jarmarki, otwieraja juz jutro! ale najpiekniej jest dopiero od pierwszej adwentowej soboty - cudowna atmosfera!

      Usuń
  8. Ja na wycieczkę dwudniową z Gdańska wydałem z tego co pamiętam około 200zł razem z noclegiem i przejazdami. No ale trzeba wszystkie tańsze możliwości odpowiednio wcześniej zaplanować.

    OdpowiedzUsuń