Przedostatniego dnia naszych
wakacji udaliśmy się na wycieczkę statkiem na przecudną wyspę Gramvouse i
zniewalającą lagunę Balos.
Taki rejs to wydatek 25 euro od
osoby. Statek wypływa z portu w Kissamos po 10.00, a wraca około
17-tej.
Pierwszym przystankiem jest wyspa
Gramvousa – znajdziemy tu uroczą zatoczkę z krystalicznie czystą wodą, ruiny
weneckiej twierdzy i wrak statku.
Niestety tego dnia początkowo niebo
przesłaniały gęste chmury.
Po niespełna dwóch godzinach na
przepięknej Gramvousie popłynęliśmy w kierunku laguny Balos, gdzie mieliśmy
ponad trzy godzinki czasu wolnego.
Początkowo tylko kąpaliśmy się i
podziwialiśmy widoki, wylegując się na mięciutkim piaseczku.
Laguna Balos to raj! Gdyby jeszcze nie ci wszyscy ludzie, byłoby idealnie! (choć pewnie na początku czerwca było ich o wiele mniej, aniżeli teraz).
Po tak pięknie spędzonym czasie trudno nam było wrócić do hotelu, zwłaszcza, że następnego dnia mieliśmy wylot do domu :( Całe szczęście jednak dopiero o 21.00! I tak ostatni dzień wakacji spędziliśmy w pięknej Chanii. Bagaże zostawiliśmy w przechowalni na dworcu (trzeba iść w lewą stronę od budki z informacją) i poszliśmy jeszcze raz przespacerować się pięknymi uliczkami i zjeść pyszny obiadek w uroczym porcie :)
Grecja pozytywnie nas zaskoczyła! M. bardzo chciał tam jechać, bo widział u znajomego zdjęcia Balos, ja, nastawiona na zwiedzanie, nie byłam jakoś przekonana. Ostatecznie jednak pomyślałam o możliwości wypadu na Santorini i to przeważyło szalę na rzecz Krety. Teraz nie mogę uwierzyć jak bardzo się myliłam! To były nasze najlepsze wakacje! Dużo zwiedziliśmy, wylegiwaliśmy się na pięknych plażach i jedliśmy pyszne jedzonko w restauracjach z widokiem :)
A na koniec jeszcze:
Pogoda w maju na Krecie
To warto jechać przed sezonem, czy nie? Woda w morzu ciepła? Jaka temperatura powietrza? Już śpieszę z odpowiedziami na pytania, które mnie też bardzo nurtowały przed wyjazdem!
Na Krecie byliśmy w terminie 23 maja - 2 czerwca. Przez pierwszy tydzień mieliśmy wymarzoną pogodę: idealnie błękitne niebo, 28 stopni, lekki wiaterek. Niestety ostatnie 4 dni mocno wiało i słońce często przesłaniały chmury. Nadal jednak było ciepło, słoneczne kąpiele były więc możliwe. Przełom maja i czerwca wydaje mi się idealnym terminem na zwiedzanie, zwłaszcza Santorini, gdzie nawet przed sezonem była ogromna ilość turystów (chyba nie chcę wiedzieć, co tam się teraz dzieje!). Woda w morzu rano była zimna, ok. 12.00 można było się jednak już śmiało kąpać.
To już ostatni post z Grecji. Co do miejsca następnej podróży, w jaką Was zabiorę, to nie jestem jeszcze do końca pewna - ale już teraz zapraszam na przyszłotygodniowy post.
A tymczasem czytajcie pozostałe posty z Krety:
Chania i trochę o organizacji wyjazdu
Rethymno i trochę Heraklion
Elafonissi i kilka słów o Kissamos (Kastelli)
Tak właśnie wygląda raj :) Zakochałam się w Grecji dzięki Tobie!
OdpowiedzUsuńKurcze, tam niestety nie dotarliśmy, ale kto wie, może jeszcze kiedyś? :) Bo o Lagunie Balos słyszałam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na ten przyszłotygodniowy wpis :)
Pozdrawiam!
Ale obłęd! Gdybym mogła to wskoczyłabym w zdjęcie. Od koloru wody kręci się w głowie i jeszcze zachwyca mnie ta wyspiarska, oryginalna roślinność. Cudo!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miejsce, trudno oderwać oczy:)
OdpowiedzUsuńwspaniałe zdjęcia z Krety, aż dech zapiera
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wspaniale oddają klimat tych cudownych greckich plaż.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi to miejsce.Byłam tam w 2013 roku, oczarowana tak, jak i Ty teraz.Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuń