wtorek, 10 czerwca 2014

Kreta: Chania i trochę o organizacji wyjazdu


Słowem wstępu
Jeśli rok temu zapytalibyście mnie, czy kolejne wakacje spędzę w Grecji, powiedziałabym: „w życiu”. Mało tego. Miałam już zaplanowaną szczegółowo wyprawę, gdzie indziej, na inną piękną europejską wyspę. Kredyt, mieszkanie, to wszystko jednak zrewidowało moje plany i zaczęłam szukać tanśzej opcji. Mając w pamięci, że M. chciał bardzo pojechać na Kretę, postanowiłam rozejrzeć się w temacie. Od początku w głowie kiełkował mi też plan wyprawy na Santorini promem, początkowo myślałam o 1 dniu, w końcu spędziliśmy tam 3 najcudowniejsze dni w życiu. Tak, tak, greckie wakacje przebiły nawet tydzień w Rzymie 2 lata temu. O tym jednak później. Na razie jesteśmy w Chanii, a właściwie na chwilę przed nią.

Organizacja wyjazdu
Organizować wakacje zaczynam zawsze bardzo prozaicznie: od zapytania szefa, czy mogę w tym terminie wziąć wolne ;) Potem zaczynam polować na tanie bilety. Codziennie przez miesiąc, kilka razy, sprawdzałam na stronie  Ryanair (uwaga! bilety zawsze kupuje bezpośrednio u przewoźnika, bo zauważyłam, że pośrednicy do cen doliczają sobie prowizję) ceny biletów na trasie Wrocław-Chania. W końcu trafiłam na promocję. Oczywiście w porównaniu do biletów za 60 zł do Paryża czy Brukseli, trudno nazwać 177 zł za osobę za lot wielką okazją. Ale na tej trasie taniej było tylko na kwiecień, na drugą połowę maja i później ceny były już takie, a nie inne. W międzyczasie ułożyłam plan wyprawy, trochę mi tu namieszała wycieczka na Santorini, która spowodowała, że musieliśmy pojechać do Heraklionu. Myślałam, wkurzałam się, ale w końcu wymyśliłam. 

> > > Bilety Ryanair na trasie Wrocław-Chania: 177 zł/os/lot < < <


Nocleg
Jak już wszystko miałam obmyślone, odpaliłam booking.com i spędziłam godziny na poszukiwaniu okazji. Co rozumiem przez okazję? Czysty pokój z łazienką w centrum miasta w dobrej cenie. Udało się i z czystym sumieniem mogę polecić pensjonat Pia Rooms. Za 25 euro za noc dostaliśmy przestronny pokój z widokiem na wenecki port. Jedynym minusem był brak zasłonki przy prysznicu, przez co trudno było się umyć. Ostatecznie była to jednak tylko 1 noc, więc zbytnio się tym nie przejęliśmy. Poza tym w Hiszpanii płaciliśmy 70 euro za noc za niewiele lepsze warunki.

Hura, jesteśmy na miejscu!
Do Chanii przylecieliśmy przed 21.00 czasu lokalnego. Po zameldowaniu się i ogarnięciu od razu poszliśmy na miasto. Krótki spacer wieczorem po porcie i już wiedziałam, że będzie super.

I nie było inaczej. Następnego dnia powitało nas piękne słońce i  cudowne ciepło. Na śniadano wybraliśmy się do jednej z pobliskich knajpek, zjedliśmy jogurt grecki z musli, miodem i owocami, wypiliśmy grecką kawę i poszliśmy pospacerować. 

I tutaj chciałabym Wam napisać, że miałam dobry przewodnik po Krecie, ale niestety. Zawsze na wyprawy zabieram ze sobą przewodniki Pascala z serii Dookoła Świata i jeśli chodzi o miasta są one rewelacyjne, mają mapy metra, mapy miasta, a zwiedzanie podzielone jest zawsze dzielnicami na kilka dni. Są też proponowane trasy spacerów, z których czasem korzystamy, odkrywając urocze zakątki. Przewodnik po Krecie okazał się jednak być fatalny, ktoś próbował upchać za dużo miejsc na zbyt małej ilości stron. Efekt: przewodnik tkwił sobie grzecznie w torebce i ani razu z niego nie skorzystałam. Dlatego ten wyjazd był inny niż poprzednie. 

Nie miałam planu dnia: chodziliśmy tam, gdzie nas nogi poniosły lub tam, gdzie zobaczyliśmy coś ciekawego. Odkrywanie Chanii w ten sposób okazało się wspaniałą przygodą. Spacerowaliśmy malowniczymi uliczkami, port obeszliśmy kilka razy (na obiad polecam Amphorę, pyszne jedzonko i piękne widoki), znaleźliśmy miejscowy targ (2 euro za kilo czereśni) i tani market, gdzie zaopatrzyliśmy się w balsamy do opalania i wodę. Byliśmy też chwilę na miejscowej plaży: woda czysta, plaża średnia.

>>> Obiad w Amphorze (urocza knajpa w porcie weneckim): grecki mix dla dwóch osób (26 euro), litr wina (9 euro) <<<

Zapraszam na krótki spacer po pięknej Chanii:

















Do Chanii wróciliśmy jeszcze ostatniego dnia, a tymczasem lokalnym autobusem kierujemy się w stronę Rethymno, miasta uznawanego za równie ładne, co Chania.

Przykładowe ceny:
Butelka wody 0,5 l: 0,30 centów
Bilet autobusowy z lotniska do Chanii: 2,30 euro za osobę.
Gałka lodów: 1,70 euro.
Kilo czereśni na targu: 2 euro.
Bilet Chania-Rethymno: 6,20 euro za osobę.
Kawa, piwo: 2-3 euro.

Na kolejną część relacji zapraszam za około tydzień :)

5 komentarzy:

  1. Ale pięknie! Też mi się marzy Kreta i zgubienie się w tych klimatycznych, wąskich uliczkach. Grecja to pierwszy "obcy" kraj, do którego pojechałam, od niej zaczęło się moje podróżowanie, więc jest bliska sercu i mam sentyment :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne! Ależ zazdroszczę! W Grecji jeszcze nie byłam. Czekam na dalszą relację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia zachwycające! Widoki zapierają dech!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chanię zwiedziłam w 2017 roku, będąc tydzien w Amudarze.Dzięki za podpowiedź odnośnie hotelu, muszę mojemu Bercikowi zrobić niespodziankę na kolejną rocznicę ślubu, fajny pomysł .Dziękuję i serdecznie pozdrawiam, Gabi

    OdpowiedzUsuń
  5. Uf, tak czułam, że u Ciebie znajdę Chanię skoro jesteś z Wrocławia. Właśnie dziś przeglądałam ceny lotów i pewnie kiedyś wyrwę się na relaksacyjny weekend, super!

    OdpowiedzUsuń