W
ubiegłą niedzielę szczęśliwie wylądowałam na warszawskim Okęciu po 10-godzinnym
locie z Varadero na Kubie. Podróż do najprzyjemniejszych nie należała ze
względu na silne turbulencje w okolicy Trójkąta Bermudzkiego, przez ponad
godzinę tak trzepało samolotem, że miałam już różne myśli...
W każdym razie
wróciłam, w niedzielę wieczorkiem byłam w domu, a w poniedziałek o 6 rano
wyruszyłam w podróż autem do Monachium, gdzie we wtorek wzięliśmy udział w
meczu Niemcy – Włochy na Allianz Arena. Na razie napiszę, że było super, trochę
zwiedziliśmy w Monachium, a po drodze zatrzymaliśmy się w Bambergu, który
również bardzo się nam podobał. Coś tam o tym krótkim wypadzie do Niemiec na
pewno napiszę, a tymczasem zabieram się za to, na co czekacie – Kubę :) Dzisiaj plan podróży z kilkoma zdjęciami, w następnym poście będzie o
wrażeniach. No to zaczynamy!
Dzień
1
przylot
do Varadero wieczorem, nocleg
Dzień
2
odpoczynek
w Varadero
Dni
3-5
Hawana
Dni
6-7
prowincja
Pinar del Rio
Dzień
8
półwysep
Zapata
Dni
9-11
wypoczynek
na Cayo Santa Maria
Dni
12-13
Trynidad
Dzień
14
Cienfuegos
Dzień
15
przejazd
do Varadero na samolot
Trasę
pokonywałyśmy głównie autobusami Viazul, do przebycia części niezbędne okazały
się również taksówki. Połączenia komunikacji na Kubie nie są jeszcze idealne, ponadto kraj nie jest gotowy na masową turystykę, ale o tym napiszę więcej następnym razem. Tymczasem żegnam się i życzę wszystkim udanego tygodnia, oby w natłoku zajęć znalazł się czas na wiosenne spacery:)
Kuba mi się strasznie marzy, ale ten 10-godzinny lot trochę mnie przeraża. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJa też się bałam lotu, ale nie było źle! Obejrzałam 4 filmy, pospacerowałam po pokładzie i już byłam :)
UsuńZapowiada się obiecująco. Czekam na ciąg dalszy:)
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy w tym tygodniu, zapraszam :)
UsuńCzekałam bardzo na ten wpis i czekam oczywiście na kolejne. Będę oczywiście bardzo, bardzo wdzięczna za wszelkie praktyczne porady, bo cały czas się trzęsę, że czegoś nie ogarnę. :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne. :)
PS 10 godzin lotu mnie przeraża, więc lepiej nic nie mów o turbulencjach. :P
10 godzin to powrotny, na Kubę leci się 11:15 :) Jest za to piękna trasa nad Grenlandią :)
UsuńPrzy 10 godzinach ta dodatkowa już chyba nie zrobi mi różnicy. Nadrobię zaległości w filmach, czytaniu czy coś... ;)
UsuńNad Grenlandią? Tego się nie spodziewałam. :D
Boszzzz... Mam do Ciebie jakies milion pytań. :D
Z tego wszystkiego najbardziej mnie chyba ten lot przeraża, 10 godzin! Lot na Kanary to już było dla mnie osiągnięcie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Zawsze myślę sobie, że w całej tej biedzie te kolorowe samochody wyglądają jak z innej bajki.
Pozdrawiam i czekam na więcej:)
Psia kostka, to już wróciłaś? Ale ten czas jest bezlitosny jeśli chodzi o przemijanie, podczas urlopu zwłaszcza. Już się nie mogę doczekać kubańskich tekstów i zdjęć. A lot nad Grenlandią to musi być wyjątkowe przeżycie.
OdpowiedzUsuńJuz jestem ciakawa dalszych wpisow.Ja boje sie latac samolotem, moja najdluzsza trasa to Manchester-Lizbona i 2.45h, no i powrot oczywiscie. Koszmar, chociaz loty byly spokojne. Ciagle nasluchuje, czy aby samolot sie nie rozsypuje ;).
OdpowiedzUsuńPiękna zapowiedź, teraz czekam na relację z podróży.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czekam, czekam na więcej zdjęć i relacji, ponieważ wszystko zapowiada się mega ciekawie! Kuba jest dla mnie czymś mało znanym, więc chętnie dowiem się czegoś więcej. No i Trynidad! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Piekne zdjecia, warte byly tych turbulencji...
OdpowiedzUsuńWygląda obiecująco, piękne zdjęcia. Niecierpliwie czekamy na dalsze opowieści z Kuby. Faktycznie lot trochę przeraża, ale jak widać zdecydowanie warto.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też uda mi się tam wybrać jak najszybciej! :) Piękne zdjęcia, uwielbiam Kubańskie krajobrazy :) jak na razie rozpoczynam przygodę z blogiem, na którym opisuję moją podróż na Bali :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń