„Gdy myślę o powodach, dla których nie mogę się oprzeć temu francuskiemu życiu, ciągle zdaję sobie sprawę, że przyczyna leży w tym, co nieoczekiwane, nieprzewidziane i w ekscytacji, płynącej z nieznanej rzeczywistości. Każdy dzień staje się nową przygodą – przygodą językową, kulturową, przygodą wśród tradycji”.
Francuskie życie Vicki Archer to spełnienie moich marzeń. Dom w Prowansji z widokiem na Alpy, weekendy w Paryżu lub na Lazurowym Wybrzeżu, zapach lawendy i tymianku, celebrowanie posiłków, brak pośpiechu, po prostu carpe diem…
Z
„Moim francuskim życiem” spędziłam tylko dwie godziny, które jednak
wystarczyły
bym zakochała się w Prowansji. Każda strona książki, przesycona jest
miłością
autorki do Francji, jej pasją, przyjaciółmi i radością życia. Tekst
uzupełniają piękne i niezwykle nostalgiczne fotografie Carli Coulson, od
których nie
sposób oderwać oczu. O dziwo nie tyle Paryż przyciąga uwagę, co ujęcia
Mas de
Berard (domu Vicki) i jego okolicy. Piękne wydanie wydawnictwa Pascal to
klasa
sama w sobie. Warto choćby na chwilę wziąć tę książkę do ręki i
przejrzeć
zdjęcia, nie musicie nawet czytać – obrazy opowiedzą Wam tę bajkową
historię.
Z
bajkami jest jednak taki problem, że rzadko mają miejsce w prawdziwym świecie.
No właśnie… Pomimo całego mojego zachwytu nad życiem Vicki, muszę przyznać, że
nie jest to bajka, na którą stać każdego.
Vicki
Archer, rodowita Australijka, w 1999 roku wraz z mężem i trójką dzieci spędzała
wakacje w Prowansji. Rodzina szybko pokochała kolory i zapachy, piękną okolicę
i francuskie jedzenie. I wtedy zobaczyli Mas de Berard, stare gospodarstwo,
otoczone dwudziestoma hektarami ziemi, z którego widać Małe Alpy. Oczywiście
spełnili swoje marzenie i posiadłość kupili. Nie jest to jednak historia, którą
możecie przeważnie przeczytać w książkach z kategorii: „chcę odmienić swoje
życie, więc kupię dom we Francji/Włoszech/Hiszpanii”. Od początku do końca
widać, że Archerowie są obrzydliwie bogaci. Zdjęcia wnętrza posiadłości
zapierają dech w piersiach, a opisy weekendów w Paryżu spowodowały u mnie to
okropne uczucie zazdrości. Vicki nie jest bowiem typową turystką, o nie. Ona
chodzi do najdroższych restauracji i kawiarni, kupuje najlepsze perfumy, a na
urodziny dostaje tak elegancką torebkę, że aż ochrona na lotnisku zwraca na nią
uwagę. Nie chodzi o to, że zazdroszczę jej tego, co ma, ale tego, co dzięki
temu może przeżyć. Chciałabym kiedyś móc pojechać do Paryża „na bogato” i pójść
do tych wszystkich stylowych kawiarni i cukierni, które widziałam. Bo dla mnie
picie kawy to jedna z najważniejszych czynności w ciągu dnia, od której zależy
niemalże wszystko. Chociaż może, gdybym miała wszystko na wyciągnięcie ręki, nie
doceniałabym tego?
źródło zdjęcia: http://www.winerist.com/tours/provence/private-full-day-wine-tour-in-provence |
Pamiętam
pewien upalny wieczór w Rzymie. Akurat był zachód słońca, a Koloseum wyglądało
tak pięknie, że nie mogłam się na nie napatrzeć. Zbliżała się pora kolacji, a w
okolicy były same drogie restauracje, na które nie było nas stać. Mój M.
jednak, widząc moje rozmarzone spojrzenie, wyszukał taki lokal, w którym ceny
były jeszcze znośne, choć i tak nie dla nas, i zjedliśmy tam romantyczną
kolację, wypiliśmy winko, a w tle stało pełne majestatu Koloseum. Następnego
dnia musieliśmy zadowolić się bardzo skromną przekąską w ramach obiadu, ale warto było. Dla tej
jednej jedynej chwili.
„Tęsknię za zapachem świeżo upieczonej bagietki i rytuałem lunchu. Urywaniem piętki wciąż ciepłego chleba na śniadanie i przeżuwaniem go w zaraźliwy francuski sposób”.
Lubię takie książki, które opowiadają o jakimś miejscu, regionie i do tego jeszcze mocno wciągają w lekturę. Nie przypominam sobie żebym czytał coś o Francji. Zatem może prezentowana przez Ciebie książka, będzie tą pierwszą.
OdpowiedzUsuń"Moje francuskie życie" brzmi kusząco. I mi marzy się wyjazd do Paryża "na bogato" (choć może akurat nie o torebki czy perfumy chodzi ;)) Obawiam się tylko, że czytanie o bajecznie bogatej Vicki mogłoby mnie trochę zirytować ;)
OdpowiedzUsuńA co to za sztuka by mieć na tyle aby pozwolić sobie na to gdzie chcę i jak chcę żyć. Bez ograniczeń? Żadna sztuka.
OdpowiedzUsuńA przecież życie jest sztuką samą w sobie :)
Recenzja ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania jednej książki, ostatnio nabyłam kolejną za 5zł ;) we Wrocławiu na targu książki, podróżniczą, więc chwilowo mam co czytać, ale na tę też bym się chętnie skusiła :)))
Rewelacyjna recenzja. Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuń