Wiedeń to jedno z tych europejskich miast,
w których strona kulinarna jest równie przyjemna, jak turystyczna. Tu kawa
smakuje lepiej, ciasta są tak pyszne jak nigdzie indziej, a kiełbaski i
tradycyjny sznycel wiedeński to doskonałe pomysły na obiad.
Czy wiecie, że wiedeńska kultura
kawiarniana została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO w 2011
roku? Chyba jedynie w Paryżu piło mi się równie przyjemnie kawę, więc się wcale
nie dziwię ;)
W czasie mojego miesięcznego pobytu w Wiedniu 5 lat temu miałam taki mały
rytuał: codziennie szłam na kawę i ciacho do innej kawiarni, brałam ze sobą
książkę, którą niby czytałam, a tak naprawdę obserwowałam otoczenie. Miałam ten
komfort, że nie musiałam się nigdzie śpieszyć, więc mogłam na spokojnie sobie
spacerować i wszystkiemu się przyglądać :) Warto choć raz w życiu
na dłużej wybrać się do jakiegoś miasta i przez chwilę zatopić się w życie
mieszkańców. Polecam.
Gdzie
kawa smakuje lepiej?
Byłam w Cafe Central, Landtmannie,
Hawelce, Sacherze, ale też w typowo turystycznych miejscach takich jak
kawiarnia przy Glorettcie czy w KunstHaus Wien. Polecam zjeść tradycyjny
Apfelstrudel w Landtmannie (7,00 euro), z kolei w Cafe Central warto się skusić
na przysmak cesarza: Kaiserschmarrn, smażony naleśnik, podawany ze śliwkami
(8,70 euro). Z kolei w Hawelce fajnie się siedzi latem, gdy rozstawiony jest
ogródek, no a oryginalny tort Sachera najlepiej zjeść w Hotelu Sachera.
Tradycyjna wiedeńska kawa, Wiener Melange,
jest bardzo podobna w smaku do cappuccino, nieco łagodniejsza, podawana jest ze
spienionym mlekiem. Mnie bardzo smakuje i żałuję, że nie można jej wypić u nas...
W Landtmannie za ten napój zapłacicie 5,50 euro. Dużo? Pamiętajcie jednak, że
płacicie też za wrażenia picia kawy w jednej z najwspanialszych wiedeńskich
kawiarni.
Wiedeńskie
cukiernie
Gdzie zjeść najlepszy tort Sachera i
Apfelstrudel pisałam już powyżej, a gdzie spróbować pysznego tortu Schwarzwaldzkiego,
Esterhazy, Linza i wielu innych? W Austrii jest wspaniała sieć cukierni
Konditorei, obok których żaden łasuch nie przejdzie obojętnie. Kawałek ciacha obecnie
kosztuje tam 4,10 euro za sztukę, ale porcja jest bardzo solidna.
Z kolei sieć Aida-Cafe wyróżnia się
wnętrzem w stylu retro i kelnerkami w różowych strojach. Wystrój jest jak wyjęty
ze starych amerykańskich filmów. Za kawałek torciku zapłacimy 3,20 euro, taniej niż w
Konditorei, ale porcja jest trochę skromniejsza.
Gdzie
zjeść śniadanie?
Nie wykupiliśmy tym razem śniadań w
hotelu, spragnieni wzięcia udziału w czymś, co nas do tej pory omijało, a mianowicie prężnie się rozwijającej we
Wrocławiu modzie na śniadania w kawiarniach, zwłaszcza tych francuskich. I tak
udaliśmy się do wiedeńskiego Cafe
Francais na Währinger Straße 6-8, gdzie o 10 rano w weekend zastaliśmy mały
tłum, oczekujących na stolik. Poczekaliśmy 5 minut i kelner wystylizowany na
rodowitego Francuza znalazł dla nas miejsce. Błyskawicznie zdecydowaliśmy się
na 2 zestawy śniadaniowe: Mont Blanc (jogurt z chrupiącym musli, świeżymi
owocami i sokiem pomarańczowym, cena 6,50 euro) i Bel Mondo (świeża bagietka,
omlet z serem i szynką, bukiet warzyw i masło, cena 8,00 euro). Oboje byliśmy
zachwyceni, nasze śniadania były przepyszne i dały nam energię na wiele godzin.
Gorąco polecam, jeśli będziecie chcieli zjeść smaczne i stosunkowo niedrogie
śniadanie w Wiedniu!
http://www.cafefrancais.at/
Byliśmy też w Corns n’Pops na Gumpendorfer Straße 37, miejscu, w którym można zjeść przeróżne rodzaje musli, a także
dowolnie miksować składniki i stworzyć swój własny zdrowy posiłek. Ja wybrałam
zestaw Energie (5,90 euro), do którego miałam także kawę i sok pomarańczowy, a
M. pancacesy z masłem orzechowym (4,90 euro). Wszystko było pyszne, ale porcje
trochę małe, zwłaszcza M. się nie najadał trzema małymi naleśnikami.
http://www.cornsnpops.com/
Gdzie
zjeść sznycla wiedeńskiego?
Za sznycla zapłacimy od kilku euro do kilkudziesięciu!
Porcja w Landtmannie kosztuje 20 euro! Nie byliśmy tym razem gotowi na taki
wydatek, poszukaliśmy więc niskobudżetowej knajpy. Strzałem w dziesiątkę
okazała się Cafe Benno na Alser Straße 67, gdzie za stosunkowo niską cenę (8,90
euro) zjedliśmy przepyszne sznycle i odpoczęliśmy przed dalszym zwiedzaniem
jarmarków :)
Bardzo podobało mi się wnętrze knajpy, zauważyłam też, że było bardzo dużo
porezerwowanych stolików na wieczór, a obsługa niesamowicie miła. Gorąco
polecam, jeśli chcecie niedrogo i dobrze zjeść.
Jak Wam się podobała kulinarna podróż po
Wiedniu? Lubicie posty o jedzeniu? Ja uwielbiam, więc na pewno coraz częściej
będą się pojawiać. W końcu podróż to też zwiedzanie za pomocą zmysłu smaku ;)
Bardzo mi się podoba. Wspaniały, smaczny post. Ach...
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie.
Rozmarzyłam się i przypomniał mi się czerwcowy weekend w Wiedniu. My odkryliśmy wtedy fantastyczną knajpkę w "Meierei im Stadtpark" i jeszcze kilka innych. Wspaniale było.
OdpowiedzUsuńDzięki też za świetny wpis i piękne zdjęcia z Taorminy. Tu też obudziły wspomnienia - a na targu rybnym w Catani robiłam podobne zdjęcia :)
Również wyprawa na Etnę była dla nas niezapomnianym przeżyciem - koniecznie muszę wrócić na Sycylię!
Będę zaglądać coe Ciebie regularnie. Pozdrawiam!
Smakowity post i na czasie, bo jarmark w Wiedniu bardzo nas kusi :)
OdpowiedzUsuńJestem łasuchem, więc post bardzo mi się podobał i chętnie poczytałabym jeszcze :) W Wiedniu jeszcze nie byłam, ale słyszałam, że jest piękny.
OdpowiedzUsuńSachera jadłam w Wiedniu, ale nie w hotelu, bojąc się, że tam zapłacę fortunę. To wszystko co napisałaś będzie dla mnie niezwykle przydatne, ponieważ Wiedeń chcemy powtórzyć:) dzięki
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś smaka, a ja teraz takich rzeczy nic a nic nie mogę ;)
OdpowiedzUsuńTeraz będzie mnie trochę mniej na blogu ze względu na zmiany, które już zaszły w naszym życiu ;) Zapraszam na mój dzisiejszy wpis :)
Pozdrawiam serdecznie! :)))
Ja dopiero powoli uczę się kulinarnego zwiedzania, ale muszę przyznać, że coraz łatwiej mi zrezygnować na godzinę czy dwie ze zwiedzania, na rzecz posiłku w lokalnej knajpie. :)
OdpowiedzUsuńA masz jakieś sprawdzone miejscówki w Rzymie?
Dla mnie kulinarne zwiedzanie jest z wyjazdu na wyjazd coraz ważniejsze. Zaczęło się w Londynie w tym roku i tak już chyba zostanie :)
UsuńW Rzymie 3 lata temu bardzo oszczędzaliśmy, bo ja jeszcze nawet pracy nie miałam (byłam 2 dni po obronie magisterki), więc jedliśmy głównie pizze na kawałki. Teraz z kolei byliśmy tylko jeden pełny dzień, więc też za wiele Ci nie pomogę :( Rzym kulinarny przede mną ;)
U mnie troszkę lepiej wyglądało to w Andaluzji. Już nie mamrotałam pod nosem ze złością, że po co jeść w knajpie, jak można szybko kupić coś w biegu na wynos i lecieć dalej. :P
UsuńOk. W takim razie postawię na odkrycia własne. Zobaczę, co mi z tego wyjdzie. :D