Już niedługo spełnię
moje wielkie marzenie o pojechaniu na Kubę, zanim jednak zatańczę salsę i
przejadę się starym fordem, chcę jak najwięcej się o tej wyspie dowiedzieć.
Dlatego zaczęłam czytać.
Na pierwszy ogień
poszła znana w Polsce publikacja „To właśnie Kuba” autorstwa Lei Aschkenas,
będąca jednocześnie wspomnieniem z podróży, jak i zapisem romansu Amerykanki i
Kubańczyka. Książka napisana jest językiem literatury pięknej, dzięki czemu
szybko i bezboleśnie się ją czyta. Od pierwszej strony wciągnęłam się w
przygody amerykańskiej dziewczyny w Hawanie, która wyjechała na kurs językowy,
a nieoczekiwanie spotkała miłość swojego życia. Brzmi banalnie, prawda? A
jednak takie nie jest.
Lea z rozbrajającą
szczerością opisuje wszystkie wątpliwości, jakie miała co do Alfreda, miłości
pomiędzy osobami z tak różnych światów i wyspy, która ją oczarowała, a jednak
życie na niej okazało się zbyt trudne, by pozostać. Wyobraźcie sobie młodą
dziewczynę, obytą w świecie i Kubańczyka, który nie rozumie, czym jest kapitalizm
i we własnym kraju jest traktowany gorzej niż turysta. Jak to jest być z osobą,
która nie rozumie pojęć współczesnego świata? Czy taka miłość w ogóle jest
możliwa?
Książka powstała co
prawda 15 lat temu, ale myślę, że wiele tematów w niej poruszonych nadal jest
aktualnych: różne waluty dla miejscowych i turystów, pustki w sklepach,
wszechobecna bieda, fatalne warunki sanitarne... Najgorszy jest jednak sposób,
w jaki władza traktuje Kubańczyków. Nie może być tak by mieszkańcy byli
traktowani gorzej od przyjezdnych. Turysta może wszystko, Kubańczyk nie może
nic. Alfredo z rozrzewnieniem wspomina czasy dzieciństwa, gdy jeszcze mógł
pojechać na wakacje na półwysep Varadero. A teraz? Jest to miesjce zakazane,
dostępne tylko dla turystów i pracujących w hotelach Kubańczyków. Jak to jest
czuć się dyskryminowanym we własnym kraju? To tylko jeden przykład z wielu,
które Lea opisuje w swojej książce. I choć Alfredo z uśmiechem na twarzy mówi „Es
Cuba”, Lea pomimo miłości do wyspy, nie potrafi zrozumieć niektórych jej
absurdów. Zaczepiający na ulicach mężczyźni, ludzie wyciągający ręce po
amerykańskie dolary, brak możliwości zrobienia zakupów przez kilka dni, bo
nagle zamknięto wszystkie sklepy, karaluchy...
Autorka mieszkając w casie
poznała na własnej skórze, jak się żyje na Kubie. Nie była to łatwa lekcja. To
co dla jednych jest rajem na ziemi, gdzie uśmiechnięci Kubańczycy podają
kolejne drinki i tańczą salsę, dla innych jest rzeczywistością, w której żyje
się dziś, bo jutro i tak nie przyniesie żadnej zmiany. Słyszeliście o tym, że
Stany po kilkudziesięciu latach otworzyły ambasadę na Kubie? Być może teraz los
mieszkańców tej niezwykłej wyspy się poprawi i poznają dobrą stronę
kapitalizmu.
„To właśnie Kuba”
okazała się frapującą lekturą, która tylko wzmocniła moją fascynację tym
krajem. Mam w głowie mnóstwo pytań, na które mam nadzieję znaleźć odpowiedzi w
czasie wyjazdu. Czy zobaczę jeszcze świat opisywany przez Leę? Czy może
zupełnie inny kraj? Moja ciekawość rośnie z każdym dniem.
Kiedy jedziesz? My mamy jechać na przełomie lutego i marca, ale jeszcze nic nie jest pewne. Za książką się rozejrzę, bo też chcę się przegotować. Jeśli chodzi o literaturę kubańską to polecam Alejo Carpentiera :)
OdpowiedzUsuńDzięki, nie znałam tego pana - chętnie poczytam :)
UsuńLecę w połowie marca. A Ty też się wybierasz? :) Nie wiedziałam, super! Jaki plan masz? Czemu nic nie jest pewne?
Opowieści o Kubie, miałam z pierwszej ręki od koleżanki poznanej tutaj, Kubanka. Dla nas to egzotyka, dla nich koszmar życia, podziwiałam ją za to że nie mówiła z pogardą o kraju w którym są dyskryminowani, głodzeni, bez żadnych praw, mówiła ze smutkiem. My, turyści widzimy inaczej tą wyspę, kolorową, barwną , cudowną. Mam nadzieję że życie kubańczyków polepszy się teraz gdy USA zaczęło rozmowy z rządem.
OdpowiedzUsuńPowinno, ale na pewno nie będzie to tak szybko i łatwo, zwłaszcza, że dla nich zachodni świat to taka magia jak dla nas kiedyś.
UsuńTroszkę Ci zazdroszczę tej Kuby, choć jak podglądam i czytam posty Marylki z Addicted to Passion, to mam głowę pełna obaw przed zwiedzaniem tej wyspy :)
OdpowiedzUsuńAle jak sama nie zobaczysz, nie uświadczysz - to się nie dowiesz :) Więc warto sie przełamać :)
Dokładnie, chcę zobaczyć na własnej skórze, co i jak :)
UsuńKiedyś bardzo chciałam polecieć na Kubę, ale Marylka mnie skutecznie z tego wyleczyła. Ciekawa jestem jednak Twoich wrażeń:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Marylka pisze dokładnie, jak jest na Kubie, bo dzięki temu mam jej lepszy obraz. Zobaczymy, jak będzie :)
Usuń