sobota, 20 września 2014

Niedziela w Wersalu



Jeśli jest się w Paryżu na dłużej niż 3 dni, warto przeznaczyć jeden dzień na wycieczkę do pałacu w Wersalu, symbolu francuskiej monarchii. Podczas ostatniego pobytu w stolicy Francji, to właśnie zwiedzanie tego miejsca przeżywałam najbardziej. Ostatecznie okazało się jednak, że Wersal odpycha swym przepychem, ale do tego jeszcze dojdziemy... Najpierw jednak kilka informacji praktycznych.



Jak dostać się z Paryża do pałacu?

Najlepiej RERem, czyli szybką regionalną koleją.

No to tak: w Paryżu bilety na metro/RER kupuje się na określone strefy. Pakiet 10 sztuk jednorazowych biletów, o których pisałam w poście o organizacji wyjazdu do Paryża, nie działa na Wersal, bo znajduje się on w strefach 1-4 i właśnie taki bilet musimy kupić w automacie (możemy też wybrać konkretne stacje, na których wsiadamy i wysiadamy). 

My jako, że mieszkaliśmy na Montmartre najpierw dojechaliśmy metrem 13 z Place de Clichy do Invalides i tam przeszliśmy kilka peronów, by wsiąść w linię C RER kierunek Versailles Rive Gauche. Stamtąd już bardzo łatwo dostać się do pałacu, wystarczy iść za tłumem :)

Czy warto kupić bilet wcześniej przez Internet?

Tak, tak, tak!

Otóż do wejścia do pałacu są gigantyczne kolejki, takich jeszcze nigdzie na świecie nie widziałam... Mało tego, jeśli ktoś nie kupić wcześniej biletu online, to musi najpierw stać w kolejce do kasy, a potem w kolejce do wejścia...

Poniżej zdjęcie kolejki do wejścia, cztery ogonki i ponad godzina czekania...


My staliśmy tylko w jednej kolejce, bo mieliśmy wstęp free, jako obywatele UE poniżej 26 roku życia. Jeśli jednak chcecie zwiedzić Wersal i jesteście starsi, to koniecznie kupcie bilet wcześniej. Nie warto tracić tak dużo czasu na czekanie, zwłaszcza, że trzeba jeszcze swoje odstać w kolejce do wejścia...

Ceny i opcje biletów:

a) Jeśli chcecie zobaczyć wszystko, to najlepiej kupić opcję „The Passport”, która uprawnia do zwiedzenia pałacu głównego, pałaców Trianion i posiadłości Marii Antoiny,  a także wstęp do ogrodów. Cena: 18 euro lub 25 euro (w opcji 2 dniowej);

b) „The Palace” – zwiedzacie tylko główny pałac, cena: 15 euro;

c) billet do pałaców Trianion i posiadłości Marii Antoiny, cena: 10 euro.

Chyba najlepiej wybrać opcję Passport, choć oczywiście bardzo trudno zwiedzić wszystko w 1 dzień. My widzieliśmy tylko główny pałac i ogrody, a i to nas wymęczyło, w końcu mamy do czynienia z hektarami...

UWAGA! W poniedziałek pałace są zamknięte, można jednak wtedy pospacerować po ogrodach.

Oczywiście idealnie wybrać się na zwiedzanie Wersalu, jak najwcześniej rano i najlepiej nie w weekend. My byliśmy w niedzielę, bo tylko taki termin nam pasował... Jeśli jednak macie możliwość, pojedźcie np. w środę, a kolejka z pewnością będzie odrobinę mniejsza! 

No to po tej garści informacji praktycznych, zapraszam na spacer po Wersalu :)


Jak widzicie na powyższym zdjęciu, pogoda była średnia. Słońce momentami prześwitywało przez chmury, ale ogólnie było ciemno i może też dlatego ogrody nie zrobiły na nas takiego wrażenia.


Jako, że robienie zdjęć we wnętrzach nie jest moją mocną stroną, poniżej znajdziecie tylko 3 fotki:
a) z królewskiej sypialni



b) sypialni królowej


Wszystkie cuda znajdujące się w komnatach z pewnością robiłyby większe wrażenie, gdyby nie fakt, że w większości mamy do czynienia z imitacją, gdyż oryginały spalono w czasie Rewolucji Francuskiej... Może i dlatego jakoś bardziej przeżywałam zwiedzanie Schonbrunnu w Wiedniu, gdzie każda rzecz była autentyczna i mogłam sobie wyobrażać, że o tu spała Maria Teresa, a tu Sissi. Tymczasem w Wersalu jakoś te wszystkie wspaniałości do mnie nie przemówiły, wszak to tylko falsyfikat... I w tym miejscu wyrażam ubolewanie nad bezmyślnością tłumu, który wdarł się do pałacu i wszystko zniszczył. Jaka to szkoda dla historii...

Przyjemny był za to spacer po ogrodach, które są przepiękne. Ach, jaka to musi być frajda, gdy niebo jest błękitne, a słońce przyjemnie świeci!




Co kawałek pełno było monumentalnych rzeź lub fantazyjnie przystrzyżonych żywopłotów.






Były też dziwne drzewa



i restauracja ukryta pośród ogrodów



Mnie się jednak najbardziej podobał mini las


i fontanna Apolla




Poniżej jeszcze kilka zdjęć przed fasadą pałacu.





Jeszcze jedno spojrzenie na oranżerię


i wychodzimy na dziedziniec, gdzie znajduje się pomnik Ludwika XIV.


Koniec wycieczki.


To już ostatni post z ubiegłorocznego wypadu do Paryża.

Co ciekawe, dokładnie 21 września 2013 roku lecieliśmy właśnie do Paryża. Jutro będzie więc rok :) 

Wczoraj odebraliśmy klucze do naszego domku!!! Byliśmy na odbiorze z fachowcem i mamy drobne usterki do usunięcia, m.in. porysowane deski na tarasie, porysowane ramy okienne. W jednym miejscu są też krzywo kontakty zamontowane. Jak widzicie nie ma tragedii, wykonanie jest naprawdę dobre i jak tylko deweloper zrobi poprawki, bierzemy się za remont!

A tymczasem miło mi Was poinformować, że mam od dziś przez tydzień urlop i że jutro wybywam na tydzień :))) 

Jeśli jesteście ciekawi gdzie, musicie rozwiązać małą zagadkę:
- jest to ojczyzna Pucciniego i pizzy ;)

No to już na pewno wszystko wiecie :) Tymczasem spadam się pakować i obmyślać ostatnie szczegóły. Życzcie mi słońca i szczęśliwej podróży. Do napisania! 

PS W związku ze zmasowanym atakiem botów na mój blog, musiałam włączyć na jakiś czas weryfikację obrazkową. Za niedogodności przepraszam.

7 komentarzy:

  1. Do Wersalu nigdy mnie specjalnie nie ciągnęło, ale na Twoich zdjęciach wygląda imponująco. Zazdroszczę! Mieszkanka i urlopu, choć tego pierwszego bardziej, bo dla mnie to odległa przyszłość. Czekam na relację z wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna wycieczka, ale nie tylko kiedyś niszczyło sie prawdziwe perły... Teraz ludzie też niszczą i nie dbają o wiele wspaniałych budynków czy cennych przedmiotów... Także kółko sie w tej naszej historii zatacza all the time... :(
    Podoba mi sie Wersal, myślę, że będąc w Paryżu chciałabym go zobaczyć :)
    Super z tym mieszkankiem (po cichu mam nadzieję, ze wrzucisz niedługo jakieś zdjątka:)
    Udanej podróży! :))) Będzie pieknie i słonecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaa jak ja Ci zazdroszczę ! szkoda ze paryż jest taki drogi bo już dawno bym tam była !

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam, widziałam, przeżyłam... Świetne zdjęcia. Dziękuję za przypomnienie tego miejsca raz jeszcze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ufff... Wszystkie paryskie posty przejrzane. Trzymaj kciuki, żeby mi się udało pojechać. inspiracjo Ty moja. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam :) I za piękną wiosenną pogodę też :)

      Usuń