W sierpniu 2010 roku Justyna i Paulina
wyruszyły pociągiem z Warszawy do Moskwy, rozpoczynając w ten sposób roczną
podróż dookoła świata. Wrażeniami z odwiedzanych miejsc, opisami przeżyć,
refleksjami dzieliły się na swoim blogu, który początkowo miał być tylko
sposobem na komunikację z najbliższymi. Tymczasem blog nominowano do Travelera
National Geographic, a czytelników przybyło na tyle, że w 2012 roku wydano
książkę na jego podstawie.
„Gdzie diabeł nie może... Dziewczyńska
podróż dookoła świata. Z Warszawy lądem na Bali” to pierwsza część zapisków
dziewczyn, opisująca ich podróż przez Rosję, Mongolię, Kambodżę, Wietnam,
Tajlandię, Indie, Laos, Malezję, Japonię, Chiny i Bali (jeśli coś pominęłam,
proszę o wybaczenie). I tak od nieco nudnej drogi na trasie Warszawa-Moskwa,
poprzez ekscytującą wyprawę koleją transsyberyjską, problemy z przekraczaniem
chińskich granic i brudem w Indiach, dotarły aż na bajkowe Bali, gdzie
zachwyciły się, ale bynajmniej nie tym, co oczywiste dla wczasowiczów z Tui.
Justyna i Paulina nie są bowiem typami,
które lgną do typowych atrakcji turystycznych czy też wylegują się na plaży.
Najchętniej odkrywają miejsca mało znane, dziewicze i nieskażone obecnością
turystów. Oczywiście będąc w Indiach zwiedzają Taj Mahal, a w Tajlandii rajską
wyspę Phi Phi, ale nie przeszkadza im to w odwiedzeniu także niezbyt
popularnych miejsc. Dziewczyny nie zawsze piszą jednak o rzeczach przyjemnych,
dość wspomnieć o Polach Śmierci w Kambodży, gdzie Czerwoni Khmerzy zamordowali
ponad 20 tys. osób. Nie zabrakło więc w „Gdzie diabeł nie może…” rozdziałów
skłaniających do refleksji, pełnych gorzkich przemyśleń. Zdecydowana większość
tekstu jednak ma wydźwięk niezwykle optymistyczny, pełen radości życia dwóch
przyjaciółek, które raz w życiu postanowiły zrobić sobie roczny urlop.
Jak powszechnie wiadomo poznawanie nowych
kultur wiąże się z próbowaniem typowych dla nich specjałów, co dziewczyny
czynią bardzo sumiennie, a swoje wrażenia skrzętnie opisują czytelnikom, często
obrazując je zdjęciami. I między innymi na tym polu można zaobserwować, jak
Justyna i Paulina są różne. Podczas, gdy jednej smakuje niemalże wszystko,
druga grymasi. Także, co do niektórych krajów nie mogły się zgodzić – Justynie
Indie bardzo się spodobały i chciałaby tam jeszcze wrócić, podczas gdy Paulina
nie mogła znieść wszechobecnego brudu i nachalności tamtejszych mężczyzn.
Często z dwóch perspektyw opisują też miejscowe zwyczaje i zachowanie tubylców.
I tu sprawdza się powiedzenie „co człowiek to opinia”, bo czasami miałam wrażenie,
że dziewczyny nie zwiedzały razem - jedna narzeka, druga chwali, itd. Dużym
plusem jest jednak to, że piszą szczerze, prosto z serca, dzięki czemu każdy
czytelnik może dowiedzieć się, czego po każdym z miejsc można się
spodziewać.
W „Gdzie diabeł nie może…” znajdziemy też
sporo wskazówek, jak zorganizować taki roczny wyjazd, gdzie szukać hoteli, co i
gdzie jeść, jakie problemy z miejscowym prawem i zwyczajami mogą nas spotkać,
itp., itd. Mało tego, po każdym z etapów podróży można przeczytać przegląd cen,
obowiązujących w danym kraju.
Rzetelna i bogata relacja. Jedna z
najlepszych książek podróżniczych, jakie czytałam. I wyprawa, o jakiej marzy
wielu z nas.
Zdjęcie pochodzi z bloga Justyny i
Pauliny: http://gapjer.blogspot.com/
PS Od jutra przez tydzień się urlopuję :) Jeśli jesteście ciekawi gdzie jestem, co robię, zaglądajcie na blogowego facebooka ;)
Marzę o takiej podróży, ale bardziej ciągnie mnie Ameryka Północna i Południowa niż Azja. Książkę chętnie bym przeczytała :) Miłego urlopowania! Zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio czytam "Maju baju, czyli żyrafy wychodza z szafy" Maji Sontag - też podróż o podróży dookoła świata, ale rozpoczeta netypowo, bo w Ameryce Srodkowej :) Tez polecam :)))
OdpowiedzUsuńLubię tego typu książki, chociaż bardziej wolałabym być na miejscu takich podróżników :)
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji!
Jak tylko się uporam z książkowym stosem, który mi urósł ostatnio, to z chęcią przeczytam to co polecasz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTaka podróż - to marzenie. Tylko jak rok nie pracować i mieć na wszystko pieniądze...
OdpowiedzUsuńMiłego urlopu. :)
Nie słyszałam o książce ale może być ciekawa, co prwda ja już moją wielką podróż mam za sobą. :)
OdpowiedzUsuń57 year old Project Manager Arthur Sandland, hailing from Le Gardeur enjoys watching movies like Destiny in Space and Skateboarding. Took a trip to Yin Xu and drives a Ram Van 3500. klikajac tutaj
OdpowiedzUsuńprawnik rodzinny rzeszow
OdpowiedzUsuń