wtorek, 2 września 2014

Paryż: Dzielnica Łacińska i Saint-Germain-des-Prés



Dzielnica Łacińska z osławioną Katedrą Notre-Dame i Saint-Germain-des-Prés z modnymi kafejkami, w których niegdyś przesiadywali Hemingway, Picasso czy Camus. 

My wędrówkę po tym rejonie Paryża zaczynamy od jednego z najpiękniejszych miejscowych kościołów – Sainte-Chapelle, uznawanego za arcydzieło sztuki gotyckiej i krótkiego spaceru wzdłuż Sekwany. Tu zdjęć niestety nie będzie, bo je wcięło.

Fotograficzną podróż zaczniemy więc od najważniejszego punktu programu – Katedry Notre-Dame.



Co czułam, gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy? Chyba najbardziej dominującym uczuciem był podziw dla geniuszu architekta. Mówi się, że gdyby nie Victor Hugo i jego „Dzwonnik z Notre Dame”, katedra popadłaby w ruinę. Budowana przez blisko 200 lat na przełomie wieków pełniła różne funkcje: była nie tylko miejscem kultu religijnego, ale też siedzibą władz gminy, a nawet salą bankietową. Zwiedzanie jej wnętrz było niemałym przeżyciem, warto odstać swoje w kolejce i wejść do środka, zobaczyć na własne oczy to mityczne miejsce.



Wstęp do katedry jest bezpłatny, natomiast wstęp na wieżę jest płatny i wygląda to mniej więcej tak:

a) wejście znajduje się na zewnątrz, po lewej stronie katedry, patrząc od głównej fasady

b) trzeba wejść po 387 schodach, krętych i wąskich – nie ma windy!

c) cena dla osoby dorosłej to: 8,50 euro, ale jeśli nie skończyliście 25 lat, możecie wejść na wieżę i spotkać się z gargulcem – za darmo! (z czego my skorzystaliśmy w 2012 roku).

Jestem zdania, że warto wspiąć się po tych wszystkich schodach, bo widok jest przepiękny, o wiele ładniejszy niż z Wieży Eiffla! Spójrzcie sami (zdjęcia z góry są z grudnia 2012, we wrześniu 2013 nie wchodziliśmy ponownie, bo trzeba by już zapłacić...)





Po zejściu na dół obchodzimy Notre-Dame dookoła. Jest cudnie!







I w czasie tej wędrówki natrafiamy na budki z książkami i starymi płytami, jak na filmach!


Jako, że w między czasie już trochę zgłodnieliśmy, kolejne kroki kierujemy w stronę Saint-Germain-des-Prés, gdzie siadamy w Cafe du Metro. Jemy przepyszną bruschette (chyba po 8 euro za sztukę) i obserwujemy przechadzających się ludzi. Jeśli gdzieś można poczuć się jak rodowity paryżanin, to właśnie w kafejkach Saint-Germain-des-Prés. Tak klimatycznie nie jest nawet na Montmartre!





Potem Panteon, Sorbona i 



w końcu Pałac Luksemburski z jego pięknymi ogrodami!


Pałac zaprojektowano dla królowej Marii Medycejskiej z włoskiego rodu Medyceuszy. Pierwotnie miał być odwzorowaniem Pałacu Pitti we Florencji, gdzie królowa spędziła dzieciństwo. Jak widzicie jednak powstał typowo francuski obiekt, otoczony wspaniałymi ogrodami, w których można odpocząć na jednym z wielu leżaczków :) 









Piękna jesień



Fotorelacja trochę pobieżna, bo w niektórych miejscach byłam tylko w grudniu, a nie chcę psuć tych słonecznych klimatów pochmurnymi zdjęciami.

To co następnym razem? Jak myślicie? :)

3 komentarze:

  1. Katedra Notre-Dame wygląda przepięknie. Niestety raczej nie wjechałabym na wieżę, gdyż mam lęk wysokości :/

    OdpowiedzUsuń
  2. A juz mialam cicha nadzieje ze w pazdzierniku zawitam w Paryzu, ale niestety plany sie pozmienialy...ehhh...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne zdjęcia! Byliśmy z m. za krótko, tylko 3 dni :(
    Obiecaliśmy sobie, że wrócimy kiedyś na dłużej...

    OdpowiedzUsuń