Gdy ujrzałam Florencję, pomyślałam,
że to najpiękniejsze miasto w jakim byłam. Potem pojechałam do Sieny...
Legenda głosi, że Sienę zbudowali
synowie Remusa – Senio i Aschio, którzy uciekając przed Romulusem wznieśli
zamek Senio. Herbem miasta stała się wilczyca, ta sama, która wykarmiła
założycieli Rzymu – Romulusa i Remusa. I to właśnie jej rzeźby można znaleźć w
wielu miejscach Sieny.
Zbudowana w średniowieczu, Siena
zachwyca urodą, urzeka swymi uliczkami i niepowtarzalnym klimatem. Niby nie ma
tu tak spektakularnych zabytków jak w sąsiedniej Florencji, a jednak to Siena
bardziej zapadła mi w pamięć, wryła się w serce...
Może to za sprawą cudownego Piazza
del Campo, centralnego punktu miasta, wybrukowanego czerwoną cegłą i marmurem. Na
plac wchodzi się z jednej z wąskich uliczek, a wrażenie jest kolosalne! Nie sposób
to miejsce w całości objąć wzrokiem czy obiektywem, nawet po wspięciu na Torre
del Mangia widać jedynie połowę!
Tak sobie myślę, że fajnie byłoby
trochę pomieszkać w Sienie, mieć dłuższą chwilę, by posiedzieć na tym
niezwykłym placu, poobserwować ludzi i napatrzeć się na to całe piękno (chociaż
czy to w ogóle możliwe?).
Piazza del Campo, jak i cała Siena, są oblegane przez turystów, a szczególnie 2 razy do roku - 2 lipca i 16 sierpnia, kiedy to odbywają się wyścigi konne - Il Palio, związane z festynem na cześć Matki Boskiej. W dniach poprzedzających wyścigi w całym mieście odbywają się parady i pokazy zręcznościowe 17 rywalizujących ze sobą drużyn w kostiumach z epoki, które reprezentują 17 dzielnic Sieny. Nie muszę Wam chyba pisać, jak bardzo chciałabym kiedyś wziąć udział w tym toskańskim święcie i wyjątkowo nie odstraszają mnie nawet tłumy ludzi, które mogłabym spotkać :)
Tymczasem wracamy na Piazza del Campo. Jest ciepły wrześniowy dzień, a ja jak urzeczona wpatruję się w Torre del Mangia, na której szczyt prowadzi 380 schodów (niektórzy podają, że 503 - w sumie to już sama nie wiem, nie liczyłam). To wchodzimy czy nie? Oczywiście, że tak!
> > > bilet wstępu do Torre del Mangia: 8
euro/os < < <
Kolejka niewielka, śmiałków mogę policzyć na palcach jednej ręki. Kupujemy bilety i wchodzimy do środka! Po przejściu kilkudziesięciu schodów dochodzimy do miejsca, w którym zostawia się rzeczy w szafkach zamykanych na klucz i gdzie pani sprawdza bilety. Na górę można wziąć ze sobą tylko aparat, torebka i woda zostają więc w szafce. A dalej już tylko wąskie przejścia, strome schody i ciemno, że...hej!
Powiem Wam, że może i jest trochę tych schodów, ale nie myśli się o tym zupełnie, mając w perspektywie zobaczenie takich widoków:
I jak tu nie kochać Sieny? Toskania jak się patrzy!
Do Sieny z Florencji najlepiej dojechać autobusem. Pociąg dojeżdża przed bramy miasta, a autobus parkuje rzut beretem od ścisłego centrum (warto wysiąść na Piazza Gramsci, skąd jest chyba najbliżej!). Aha, koniecznie patrzmy by wybrać autobus bezpośredni, a nie taki jadący przez kilka miejscowości, bo czas się wydłuża. Ten właściwy będzie miał na rozkładzie napisane rapid. Podróż trwa trochę ponad godzinę i dostarcza przepięknych widoków, i masę wrażeń!
> > > bilet na autobus na trasie Florencja-Siena: 7,80 euro/os < < <
Piękne widoki, szczególnie te z Torre del Mangia, ale ja pewnie nie odważyłabym się wejść ze względu na lęk wysokości :/
OdpowiedzUsuńTak sobie pomyślałam, że Siena nie robi na mnie wielkiego wrażenia, a później wrzuciłaś zdjęcia z Torre del Mangia i musiałam zmienić zdanie. :D
OdpowiedzUsuńWłochy są przepiękne...
OdpowiedzUsuńmorze czerwonych dachów, legenda w tle... piękno... czego chcieć więcej? :)
OdpowiedzUsuńO tak, Włochy są urocze. Dziękuję za tę wirtualną wycieczkę. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńTe połacie dachów wyglądają wspaniale. Piękne miasto i pięknie je pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńW dachach Sieny się zakochałam! Piękne są!
UsuńFlorencja - od zawsze chciałam tam pojechać, potem przyszła jeszcze ochota na Rzym, Mediolan i Wenecję... póki co w sferze marzeń, ale za to jak pięknych!
OdpowiedzUsuńMam pytanie, czy na blogspocie jest opcja pisania notki w 2 językach? :)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie,
Jeanne
kaiserin-sissi blog onet
W sensie, żeby google tłumacz od razu przekładał?
UsuńNie widziałam takiej opcji.