poniedziałek, 27 października 2014
poniedziałek, 20 października 2014
Siena: Piazza del Campo i Torre del Mangia
Gdy ujrzałam Florencję, pomyślałam,
że to najpiękniejsze miasto w jakim byłam. Potem pojechałam do Sieny...
Legenda głosi, że Sienę zbudowali
synowie Remusa – Senio i Aschio, którzy uciekając przed Romulusem wznieśli
zamek Senio. Herbem miasta stała się wilczyca, ta sama, która wykarmiła
założycieli Rzymu – Romulusa i Remusa. I to właśnie jej rzeźby można znaleźć w
wielu miejscach Sieny.
Zbudowana w średniowieczu, Siena
zachwyca urodą, urzeka swymi uliczkami i niepowtarzalnym klimatem. Niby nie ma
tu tak spektakularnych zabytków jak w sąsiedniej Florencji, a jednak to Siena
bardziej zapadła mi w pamięć, wryła się w serce...
Może to za sprawą cudownego Piazza
del Campo, centralnego punktu miasta, wybrukowanego czerwoną cegłą i marmurem. Na
plac wchodzi się z jednej z wąskich uliczek, a wrażenie jest kolosalne! Nie sposób
to miejsce w całości objąć wzrokiem czy obiektywem, nawet po wspięciu na Torre
del Mangia widać jedynie połowę!
Tak sobie myślę, że fajnie byłoby
trochę pomieszkać w Sienie, mieć dłuższą chwilę, by posiedzieć na tym
niezwykłym placu, poobserwować ludzi i napatrzeć się na to całe piękno (chociaż
czy to w ogóle możliwe?).
Piazza del Campo, jak i cała Siena, są oblegane przez turystów, a szczególnie 2 razy do roku - 2 lipca i 16 sierpnia, kiedy to odbywają się wyścigi konne - Il Palio, związane z festynem na cześć Matki Boskiej. W dniach poprzedzających wyścigi w całym mieście odbywają się parady i pokazy zręcznościowe 17 rywalizujących ze sobą drużyn w kostiumach z epoki, które reprezentują 17 dzielnic Sieny. Nie muszę Wam chyba pisać, jak bardzo chciałabym kiedyś wziąć udział w tym toskańskim święcie i wyjątkowo nie odstraszają mnie nawet tłumy ludzi, które mogłabym spotkać :)
Tymczasem wracamy na Piazza del Campo. Jest ciepły wrześniowy dzień, a ja jak urzeczona wpatruję się w Torre del Mangia, na której szczyt prowadzi 380 schodów (niektórzy podają, że 503 - w sumie to już sama nie wiem, nie liczyłam). To wchodzimy czy nie? Oczywiście, że tak!
> > > bilet wstępu do Torre del Mangia: 8
euro/os < < <
Kolejka niewielka, śmiałków mogę policzyć na palcach jednej ręki. Kupujemy bilety i wchodzimy do środka! Po przejściu kilkudziesięciu schodów dochodzimy do miejsca, w którym zostawia się rzeczy w szafkach zamykanych na klucz i gdzie pani sprawdza bilety. Na górę można wziąć ze sobą tylko aparat, torebka i woda zostają więc w szafce. A dalej już tylko wąskie przejścia, strome schody i ciemno, że...hej!
Powiem Wam, że może i jest trochę tych schodów, ale nie myśli się o tym zupełnie, mając w perspektywie zobaczenie takich widoków:
I jak tu nie kochać Sieny? Toskania jak się patrzy!
Do Sieny z Florencji najlepiej dojechać autobusem. Pociąg dojeżdża przed bramy miasta, a autobus parkuje rzut beretem od ścisłego centrum (warto wysiąść na Piazza Gramsci, skąd jest chyba najbliżej!). Aha, koniecznie patrzmy by wybrać autobus bezpośredni, a nie taki jadący przez kilka miejscowości, bo czas się wydłuża. Ten właściwy będzie miał na rozkładzie napisane rapid. Podróż trwa trochę ponad godzinę i dostarcza przepięknych widoków, i masę wrażeń!
> > > bilet na autobus na trasie Florencja-Siena: 7,80 euro/os < < <
czwartek, 16 października 2014
Florencja: praktyczne informacje, spacer ulicami miasta
Jak jest Wasz styl zwiedzania? Czy
lubicie spokojnie spacerować po nowym miejscu i chłonąć jego zapachy, czy
raczej gonicie, by zaliczyć wszystkie „must see”? Dużo czasu spędzacie w
muzeach, czy może dobieracie je bardzo starannie, kierując się własnym gustem?
Opowiem Wam jak to jest ze mną...
Lubię sobie pospacerować, usiąść i
gapić się na coś, jak mi się podoba... Czasem jednak gonię (to wtedy, gdy nie
ma czasu), by zobaczyć jak najwięcej, przerażona, że już nie wrócę w to
miejsce... Kocham sztukę i bardzo lubię muzea, ale tylko z ulubionymi przeze
mnie nurtami. Oszalałam ze szczęścia w Musee d’Orsay w Paryżu, gdzie nie mogłam
się napatrzeć na płótna impresjonistów, marzę o ujrzeniu obrazów Vermeera na
własne oczy, ale już ciężkie malarstwo barokowe bardzo mi się nie podoba.
Dlatego nie poszłam do Ufizzi we
Florencji, tylko po to, by móc powiedzieć, że tam byłam. Nie widziałam „Dawida”
Michała Anioła, choć to przecież must see, dziedzictwo kulturowe, ale co
poradzę, że rzeźby mnie nie kręcą, a po to zobaczyć tę jedną trzeba zabulić
15-20 euro.
Nie przepadam też za zwiedzaniem
wnętrz świątyń, choć akurat zdarzyło mi się widzieć kilka wspaniałych. Jakoś
bycie w takich miejscach w celach innych niż modlitwa, niezbyt mi się podoba,
dlatego rzadko wyciągam aparat w obiektach sakralnych....
kopię Dawida można zobaczyć na Pizza della Signoria |
Florencja jest jednym wielkim
dziełem sztuki i naprawdę nie trzeba nic płacić, by zobaczyć wspaniałe miejsca.
Samo oglądanie budynków, spacerowanie wąskimi uliczkami, jedzenie kolejnej
porcji lodów, siedzenie na jakiejś ławce z dala od centrum i obserwowanie
tubylców, po prostu bycie w tym miejscu – jest fajnym przeżyciem, które w
dodatku nic nie kosztuje!
Komunikacja miejska
Po mieście można poruszać się
dwojako: na piechotę lub komunikacją miejską. Oczywiście polecam ten pierwszy
sposób, ale poniżej ceny biletów:
- jednorazowy: 1,20 euro (zakupiony u kierowcy 2 euro!)- nocny: 4 euro- 24-godzinny: 5 euro- 3-dniowy: 12 euro- 7-dniowy: 18 euro.
Według mnie Florencja jest na tyle
mała, a odległości pomiędzy poszczególnymi zabytkami na tyle małe, że całe
miasto można zwiedzić, nie wsiadając do autobusu ani razu! Nawet jeśli wydaje
się, że z Duomo do Piazzale Michelangelo jest kawał drogi, to przecież po
drodze można zahaczyć o tyle pięknych miejsc, przejść Ponte Vechchio,
pospacerować wzdłuż rzeki Arno, a potem już tylko krótka wspinaczka i jesteśmy
na miejscu! Jadąc autobusem nie zobaczycie wielu uroczych zaułków lub
przegapicie jakąś fajną lodziarnię ;)
Jedzenie
Florencja była najdroższym miastem,
w jakim byliśmy podczas tegorocznej podróży po Włoszech (jedynie Portofino
dorównywało cenom stolicy Toskanii). Poniżej znajdziecie przykładowe ceny:
- kawałek pizzy: 3,50 euro- butelka wody niegazowanej: 1,50 euro- ice tea: 2,50 euro- gałka lodów: 2-3 euro- cappuccino: ok 2,50 euro
Jeśli chcecie zjeść dobrze i w
miarę niedrogo, trzeba będzie oddalić się od centrum. My pierwszego dnia
genialnie trafiliśmy! Akurat schodziliśmy w dół z Piazzale Michelangelo, gdy
zobaczyłam fajną małą restaurację, gdzie od razu usiedliśmy. Knajpa nazywała
się I Bastioni di San Niccolo (tu
link do jej strony na tripadvisorze) i można w niej zjeść dobry włoski obiad. Ja
oczywiście zdecydowałam się na pizze! Quatro Formaggi kosztowała 7 euro i była
pyszna, najlepsza, jaką jedliśmy w trakcie tego wyjazdu. We Włoszech powszechne jest
wliczanie przez lokal do rachunku opłaty za serwis, czyli za to, że sobie
siedzimy i jemy, a kelner nam podaje serwetki i sztućce. W tym lokalu było to
1,50 euro od osoby, więc nie tak źle.
Niezła jest też pizza na kawałki w Pizzeria a taglio, gdzie jedzenie można łączyć z podziwianiem katedry.
Nie zdziwcie się też, gdy ktoś Was
zapyta, czy chcecie cappuccino wypić na stojąco, czy może na siedząco w środku
lub na zewnątrz :)
Od Waszego wyboru zależy cena. Oczywiście najdrożej będzie pić kawę przy
stoliku na zewnątrz lokalu.
Lodziarnie
Te dwie przetestowałam i polecam! Pierwsza w ścisłym centrum, a do drugiej można zejść, wracając z Bellosguardo (jest przy samym moście Carraia).
Grom Il Gelato Come Una Volta
Via delle Oche, 24-red
50122 Firenze
Gelateria la Carraia
Piazza Nazario Sauro, 25-red
50124 Firenze
Nocleg
Sama nie wiem, ile godzin spędziłam
na booking.com, szukając noclegu w stolicy Toskanii... Ceny horrendalne!
Podobne do tych w Rzymie czy Paryżu. W końcu hotele sobie odpuściłam i tak
znalazłam pensjonat Cicerone Guest House,
7 minut piechotą od Duomo. Nocleg ze śniadaniem w sezonie w pokoju dwuosobowym
z łazienką kosztował 80 euro, w okresie zimowym (z tego, co widziałam) jest to
70 euro. Do ceny trzeba doliczyć podatek miejski w wysokości 2 euro/os/noc. Polecam
ten pensjonat z całego serca, właścicielka jest bardzo miła i widać,że się
stara. Jest czysto, duży wybór pieczywa na śniadanie, pysznego i chrupkiego, do
tego prawdziwa włoska kawa, którą właścicielka przygotowuje! Jak tutaj
klikniecie, to przeniesiecie się na stronę Cicerone Guest House na bookingu.
No to jeszcze kilka zdjęć i żegnamy piękną Florencję! Następnym razem Siena!
Subskrybuj:
Posty (Atom)